- Nie przyszedłem tu walczyć ze związkami zawodowymi, tylko uczynić z Opery instytucję, która tętni życiem i przyciąga jak największą publiczność. I zamierzam tej umowy dotrzymać - mówi Warcisław Kunc, dyrektor Opery Bałtyckiej. Tymczasem związki zawodowe domagają się jego odwołania i zapowiadają strajk.
Warcisław Kunc [na zdjęciu] kieruje Operą Bałtycką w Gdańsku od 1 września. W ub. tygodniu działające w Operze związki zawodowe zwróciły się jednak do marszałka województwa o jego odwołanie. Kilka dni później przeprowadziły wśród pracowników referendum dotyczące podjęcia akcji strajkowej. Dokładne wyniki nie są jeszcze znane, ale związki podają, że frekwencja była wiążąca, a większość opowiedziała się za strajkiem. W środę 16 listopada związkowcy i dyrekcja Opery mają się spotkać z marszałkiem województwa Mieczysławem Strukiem na rozmowę "ostatniej szansy", w celu rozwiązania nabrzmiałego konfliktu. Maciej Sandecki: O co chodzi w tym sporze? Warcisław Kunc: Oczywiście o pieniądze. Kiedy we wrześniu objąłem stanowisko dyrektora, zastałem instytucję w totalnym kryzysie. Miałem niezapłacone honoraria na kwotę 1,3 mln zł, dotację mniejszą o pół miliona z powodu wydatków poprzedniego dyrektora, przyzwyczajenia zespołu