Moja książka o wykładach Mickiewicza w Collège de France jest prowokacją - powiedział PAP znawca życia i twórczości Adama Mickiewicza, pisarz i tłumacz prof. Krzysztof Rutkowski. "Chciałem jednak pokazać, że w College de France Mickiewicz robił wszystko, aby być sobą, tworząc poezję niepisaną" - dodał.
Książka "Adam Mickiewicz. L’Église et le Messie / Kościół i Mesjasz. Część I. Krzysztof Rutkowski: Cele. Zasady. Akcje. Przedmowa trzech Francuzów" to pierwszy tom "Wykładów paryskich" Adama Mickiewicza, według autorskiego projektu i z komentarzami Krzysztofa Rutkowskiego. Stanowi wprowadzenie do nowego, oryginalnego wydania czterech kursów wykładów z zakresu "Literatur słowiańskich" wygłoszonych przez Mickiewicza w College de France w Paryżu w latach 1840–1844.
Krzysztof Rutkowski jest historykiem literatury romantycznej, profesorem nauk humanistycznych, dziennikarzem, tłumaczem i eseistą, a także znawcą życia i twórczości Mickiewicza. W rozmowie z PAP prof. Rutkowski wskazał, że od ponad pół wieku nurtowało go pytanie, co sprawiło, że Adam Mickiewicz po "Panu Tadeuszu", "Dziadach", "Konradzie Wallenrodzie" oraz wspaniałych wierszach w pewnym momencie przestał pisać. "Nie uważałem nigdy, że stało się to dlatego, że zabrakło mu talentu i po prostu zrezygnował. Zacząłem brać pod uwagę rozwiązanie" – powiedział.
Badacz wskazał, że w czasie, kiedy Mickiewicz wykładał w College de France jako profesor tymczasowy literatury słowiańskiej, nastąpiła zmiana w jego sposobie postrzegania poezji. "Mickiewicz nigdy nie przestał tworzyć poezji. Po prostu przestał ją pisać. Uważał, że człowiek ma jedno życie, nie można więc dzielić go na czas pracy i czas wolny. Każda moment naszego życia jest tym jedynym, a kiedy to sobie uświadomimy, to wszystko się zmieni" – wyjaśnił. "Ta zmiana w myśleniu Mickiewicza o byciu poetą była niezwykle ważnym odkryciem" – dodał.
Rutkowski zastrzegł, że ta zmiana nie miała jednak nic wspólnego z Andrzejem Towiańskim. "Historycy literatury uważają, że to właśnie Towiański zmienił sposób myślenia Mickiewicza o twórczości, Panu Bogu i w ogóle świecie. Ja bym jednak nie przesadzał. Towiański był ważną postacią dla Mickiewicza, ale był dla niego kimś w rodzaju osła, który wiezie na swoim grzbiecie misteria, boską obecność. Gdyby Towiański nie przyjechał, to Mickiewicz i tak kogoś takiego by sobie sam wymyślił" - ocenił.
Krzysztof Rutkowski – profesor i jednocześnie artysta – powiedział, że określenia takie jak wykład czy lekcje na to, co Mickiewicz robił we wtorki i piątki w auli College de France, nie oddają całości zagadnienia. Przypomniał, że na początku Mickiewicz w swoich wykładach faktycznie mówił o literaturze, ale zaznaczył, że "było widać, że literaturę, jak i w ogóle twórczość poetycką, Adam rozumie nadzwyczaj dziwnie". "Wyraźnie zaczął uprawiać coś, co ja nazywam poezją niepisaną. A ona nie ma już nic wspólnego z literaturą" – wyjaśnił.
Badacz zaznaczył, że wyjaśnia to tajemnicza sprawa stosunku Mickiewicza do Juliusza Słowackiego. "Mickiewicz uważał Słowackiego za świetnego poetę. Tylko że nie za wiele go to obchodziło, ponieważ Słowacki pisał, a Mickiewicz już uważał, że nie pismem powinno się oddawać ducha poezji. Po drugie sądził, że Słowacki inspiruje się nim. Mickiewicz uważał, że Słowacki – tak jak on w College de France – powinien robić wszystko, aby być sobą. Tego Słowacki nie rozumiał, na wiele sposób zabiegał o to, aby być jak Mickiewicz" – powiedział.
Prof. Rutkowski wskazał, że jako wykładowca Mickiewicz grał ponadto różne role. "Zaczął od roli profesora, ale z czasem zaczął odgrywać kolejne – polityka, żurnalisty, magika, który wyciągał z kapelusza za uszy królika lub kwiaty i rozrzucał po widowni, albo maga, guślarza, żartownisia" – powiedział. "Cała trudność polega na tym, że te wszystkie role były mu potrzebne po to, aby je odrzucić, aby w College de France być jeszcze kimś innym – całym sobą jako poeta mówiący, czyniący poezję. Właśnie tam, właśnie w tej sali, właśnie w tej chwili, kiedy mówi" – podkreślił.
W pierwszej części do rąk czytelników nie trafiają jeszcze same "wykłady" Mickiewicza z IV i III kursu – te znajdą się w kolejnych tomach – ale przedmowy pierwszych wydań z języku francuskim napisanych przez Charlesa Bouviera, Emila Bourniera i Théodore’a Fouqueré’a. Wersja francuska ukazywała się równocześnie z tłumaczeniem w języku polskim dokonanym przez Feliksa Wrotnowskiego. Pozostały także notatki samego Mickiewicza, z których nie zawsze korzystał oraz stenogramy opracowane przez Eustachego Januszkiewicza oraz Fryderykę Rowan, które różnią się między sobą.
"Materiał ten jest jednak niejednoznaczny. Francuszczyzna Mickiewicza nie była poprawna, więc to, czytamy we francuskim wydaniu jest poprawioną mową Adama. Z kolei polskie tłumaczenie Wrotnowskiego – który był co prawda uczestnikiem i świadkiem wykładów – także nie oddaje charakteru wystąpień Mickiewicza. Mickiewicz widział co prawda to, co stworzył tłumacz, jednak wymownie machał ręką, ponieważ miał świadomość, że i tak słowo pisane nie odda tego, co on stworzył" – powiedział prof. Rutkowski.
"Wykłady paryskie" znane są przede wszystkim z długo uznawanej za kanoniczną wersji Leona Płoszewskiego, powstałej w wyniku tłumaczenia i jednoczesnej redakcji stenogramów francuskich, prowadzonej według dziś anachronicznych już zasad porządkowania i racjonalizacji.
"Tak naprawdę nie wiemy, co w łamanej francuszczyźnie powiedział Mickiewicz. Pikantny paradoks tej historii polega na tym, że nie wiemy o tym nic, chociaż wydaje się nam wie, że wiemy dużo. Jak więc oddać na piśmie coś, co zostało wypowiedziane? Właśnie o tym co robił Mickiewicz w College de France, chociaż tego nie zapisał jest +moja/nie-moja+ książka" – powiedział.
Publikacja składa się z dwóch części. Pierwsza z nich odwołuje się do warsztatu filologicznego. Prof. Rutkowski zdecydował się przedstawić wszystkie wersje wygłoszonych wykładów – zarówno wersje francuskie, jak i dostępne dotąd polskie tłumaczenia oraz swój nowy przekład na język polski.
"Gdybym zachował się jednak wyłącznie jak filolog, to to, co dostałby czytelnik, nie nadawałoby się do czytania, ponieważ byłoby śmiertelnie nudne. A to byłoby bez sensu, ponieważ podczas występów Mickiewicza w auli College de France naprawdę wiele się działo" – podkreślił badacz. To dlatego części filologicznej towarzyszy część – jak nazywa ją prof. Rutkowski – "fantazmatyczno-upojoną".
"W tej części chciałem pokazać, co działo się wokół lekcji Mickiewicza. Opowiadam także o tym, czym jest poezja czynna według Mickiewicza, jak to się przejawiało i kto w tym brał udział, a także co Mickiewicz z ludźmi robił, bo zebrani na auli z nim tę pozycję robili" – powiedział badacz. "Ale to, co robił Mickiewicz robił w College de France nie można interpretować w oderwaniu od tego, co robił poza aulą. Wykłady można uznać za punkt ośrodkowy, ale Mickiewicz prowadził inne działania" – zaznaczył.
Na okładce czytelnik znajdzie informacje, że autorem książki jest Adam Mickiewicz. "Ta książka jest wielką prowokacją. Przecież Mickiewicz nie napisał książki, na dodatek po francusku, pod tytułem +L’Église et le Messie+, czyli +Kościół i Mesjasz+? On tę książkę jedynie zrobił" – powiedział prof. Rutkowski.
Swoją rolę widzi jako rolę prowokatora. "Chciałem opowiedzieć o tym, jakie działania Mickiewicz podejmował, kiedy uprawiał poezję czynną"- powiedział. "Cały ten tom jest napisany przeze mnie. Ale to wcale nie znaczy, że ja za Mickiewicza napisałem książkę +Kościół i Mesjasz+. Ja właściwie napisałem o tym, jak ta książka nie została napisana" – podkreślił prof. Krzysztof Rutkowski.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Żywosłowie.