„Praktyka widzenia” w reż. Wojciecha Rodaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto szkic, esej czy impresję (sic) o – mówiąc w uproszczeniu - istocie sztuki, inspirowaną Teorią Widzenia Władysława Strzemińskiego, w tej roli (a właściwie w roli powidoku WS) bardzo dobry Paweł Kos. Pretekstem do snucia interesujących skądinąd rozważań jest przytoczony w spektaklu fakt, że impresjonizm powstał dlatego, że Monet cierpiał na zaćmę. Co z tego paradoksu wynika? A może to paradoks jedynie pozorny?
Co tak naprawdę widzimy? Czy ma na to wpływ nasza „świadomość wzrokowa” (cyt. za WS)? A jeśli nie widzimy (w spektaklu uczestniczą również aktorzy z dysfunkcją wzroku) – to jak wówczas odbieramy sztukę? Ten wątek był bardzo interesujący, prologiem spektaklu była efektownie zrealizowana audiodeskrypcja, której słuchaliśmy pogrążeni w głębokiej ciemności, później niewidzący aktorzy poprzez ruch opowiedzieli nam o bardzo znanych dziełach. Czy „widzą” w nich coś, czego widzący nie dostrzegają? Wśród wątków poruszonych w Praktyce Widzenia również ciekawy wydał mi się ten o hermetyczności sztuki współczesnej, z czego zresztą twórcy dyskretnie sobie dworują, podobnie jak z samego Strzemińskiego.
Cóż, mamy do czynienia z rozrywką dość elitarną i bardzo szlachetną, odnalazłem weń jednak przestrzeń do skrótów, bo w pewnym momencie zacząłem się już trochę wiercić; na usprawiedliwienie przedłożę fakt, że tegoż dnia, pół godziny wcześniej wyszedłem z Jaracza z Sonaty Belzebuba, spektaklu TAKŻE o roli sztuki i miejscu artysty.
Najpewniej zatem moja absorpcja rozważań estetycznych nie jest nieograniczona.