Teatr Polski zaprasza na ostatnie spektakle przed wakacjami. Gramy z Malta Festival 2025 - informuje poznańska scena i zachęca do obejrzenia „Querelle” Jeana Geneta w reż. Piotra Pacześniaka i „Pigmaliona” Andrzeja Błażewicza i Mikity Iłynczyka w reż. Mikity Iłynczyka.
„Idea morderstwa często przywołuje wizję morza i marynarzy. Morze i marynarze nie jawią się jako wyraźny obraz, morderstwo wzbudza w nas raczej emocje, które rozbijają się o fale. Porty często bywają teatrem zbrodni i nie będziemy się tu rozwodzić nad tym faktem, którego wytłumaczenie jest całkiem proste, ale znamy wiele kronik, z których dowiadujemy się, że morderca był żeglarzem, prawdziwym czy przebranym, a jeśli przebranym, to tym bardziej związana jest z morzem. (…) Tak więc dramat, który się tutaj rozegra, pragniemy przedstawić w formie szczególnego mechanizmu wewnętrznego. Dodajmy jeszcze, że przeznaczony on jest dla homoseksualistów. Idei morza i zbrodni towarzyszy w naturalny sposób idea miłości lub rozkoszy — a raczej idea miłości wbrew naturze”
~ Jean Genet, Querelle z Brestu
Dwa morderstwa. Dwóch sprawców. Dwa motywy. Policja w Breście błędnie przypisze oba morderstwa jednemu ze sprawców, drugiego pomijając. Oto cała historia. Banalna. Nie ma nic banalniejszego niż morderstwo w teatrze.
Querelle to opowieść o ludziach poszukujących miłości. Targani są poczuciem winy, które nie pozwala im zaakceptować własnej tożsamości. To jacy są, wydaje im się zbrodnią popełnioną w chwili narodzin. Rozpięci między pragnieniem niewinności a potrzebą wolności, kuszeni perspektywą pełniejszego życia, świadomi nieuchronnego końca, a jednocześnie w lęku przed jakąkolwiek zmianą.
Wszystko zmieni się, gdy próg burdelu La Feria przekroczy marynarz, morderca i przemytnik — Georges Querelle.
„Pigmalion” – słynna satyra George’a Bernarda Shawa z 1912 roku, która doczekała się 11 adaptacji filmowych, na czele z kultowym amerykańskim musical „My fair Lady” z 1964 roku, pojawia się teraz na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu. Niezmiennie, ponad sto lat od swojej premiery, „Pigmalion” inspiruje kolejne pokolenie twórców, którzy na motywach tego arcydramatu budują autorski spektakl.
Podążając za przenikliwą intuicją autora pierwowzoru, spektakl przygląda się społecznym napięciom i bada możliwe, potencjalne scenariusze nadciągających dekad. Przenosimy się do niedalekiej, dystopijnej przyszłości. Kraje Unii Europejskiej zdecydowały się na deportację wszystkich imigrantów z terenów zjednoczonej Europy. Dochodzi do prześladowań, zatłoczone dworce kolejowe przywołują najmroczniejsze wspomnienia, panuje atmosfera strachu i nieufności. W ramach protestu pewna poznańska, inteligencka i bardzo liberalna rodzina postanawia strajkować i nie chodzić do pracy. Któregoś dnia odkrywają ukrywającą się w ich piwnicy migrantkę. Postanawiają jej pomóc. Ale żeby uratować Elizavietę – trzeba nie tylko nauczyć ją mówić po polsku bez akcentu, ale też stworzyć z niej Europejkę, Meta-Polkę. Rozpoczyna się walka z czasem i karkołomna próba wyrzeźbienia zupełnie nowej tożsamości.
Twórcy spektaklu, wierni strukturze klasycznego dramatu, podejmują refleksję nad cyklicznością historii. Zadają pytanie – czy jesteśmy uwięzieni w nieskończonej, powtarzającej się pętli zdarzeń, wypełnionej pokoleniowymi traumami, narodowymi kompleksami, ksenofobicznymi lękami? Czy jest możliwe przełamanie cyklu?
Spektakl spekuluje o przyszłości, ale w istocie jest laboratorium dobrze znanej nam codzienności. Wnikliwie przygląda się nowym procesom rzeźbienia, w których wszyscy uczestniczymy – politycznym, klasowym, narodowym, kulturowym. Ponieważ na pytania: Jak żyć razem w nowej, zróżnicowanej Polsce? Na jakich fundamentach i mitologii opieramy naszą państwowość? i wreszcie: Kto ma prawo nazywać się Polakiem? – pilnie trzeba poszukać odpowiedzi już teraz.