EN

8.03.2021, 09:14 Wersja do druku

Poznań. Przywrócą do życia XIX-wieczną obrotówkę w Polskim?

Ostatnim spektaklem, podczas którego jej użyto, był "Tajemniczy ogród" wystawiany jeszcze w 1995 r. Potem obrotową scenę zabito płytą i unieruchomiono. O przywrócenie XIX-wiecznego zabytku do życia zabiegają pracownicy Teatru Polskiego. Bo to unikat.

fot. mat. teatru

– Można sobie wyobrazić, że kiedy zebrało się tutaj sześciu chłopa, to leciały naprawdę grube dowcipy – mówi Katarzyna Kamińska, rzeczniczka Teatru Polskiego w Poznaniu, jak chodzi po drewnianym podeście pod główną sceną. Deski skrzypią, w słabym świetle żarówki uwagę przykuwają kolorowe znaki wypisane krzykliwymi kolorami na ścianach.

To litery oznaczające tytuły spektakli, podczas których używano obrotowej sceny. Dzięki nim sześć osób, które wprawiały mechanizm w ruch siłą własnych mięśni, wiedziało, w którym miejscu się zatrzymać.

– Przy obrotówce pracował m.in. Adam Nowak, dziś lider zespołu Raz Dwa Trzy – opowiada Katarzyna Kamińska. Przyszły muzyk przyszedł do Teatru Polskiego w 1987 r. jako młody chłopak. Tak się złożyło, że pojawił się właśnie problem z pracownikami technicznymi, więc Nowak z biegu zadebiutował w roli jednego z nich pod sceną. Został na rok. – Wspominał, że jego i innych pracowników wprawiających scenę w ruch czasem musiała uciszać pani inspicjentka. Potem Adam Nowak był też w teatrze garderobianym, szył i prasował – opowiada Kamińska.


Mechanizm z wytwórni wiedeńskiego rzemieślnika

Uchwytów do popychania sceny jest sześć. Dwanaście potężnych dwuteowników niczym druty w parasolu podtrzymuje drewnianą obrotową tarczę o średnicy siedmiu metrów.

Całość waży co najmniej kilkaset kilogramów. A na scenie, którą kręcono, stała jeszcze za każdym razem dekoracja. Ostatni raz ruchomy mechanizm był wykorzystany w 1995 r. w spektaklu "Tajemniczy ogród". – Na poziomie fundamentów sześciu facetów kręciło kieratem jak konie. A na górze działa się magia – mówi Katarzyna Kamińska.

Obrotowa scena powstawała razem z budynkiem teatru. Jest wpisana do rejestru zabytków. – To dziś najstarsza i jedyna ręcznie poruszana scena obrotowa w Polsce, niemalże na pewno unikat na europejską, jeśli nie na światową skalę – podkreśla rzeczniczka teatru.

Jak można przeczytać w miejskim portalu Cyryl – akt położenia kamienia węgielnego pod budynek teatru odbył się 8 kwietnia 1873 r. Dwa lata później budowa była na ukończeniu, brakowało jedynie obić i krzeseł w lożach. 17 marca 1875 r. w teatrze zawisły lampy. W tym czasie w wytwórni wiedeńskiego rzemieślnika – niejakiego Barrota – przygotowywano m.in. właśnie maszynerię. Uroczystość otwarcia Teatru Polskiego odbyła się 21 czerwca 1875 r.

fot. mat. teatru

Scena, która mogłaby żyć w folderach

– Teatr Polski powstał według XIX-wiecznych wzorców. Takich budynków, z podobnie skonstruowaną sceną, widownią, w Niemczech, w Austrii, we Francji było sporo – mówi Katarzyna Kamińska. Przypomina, że poznański teatr powstał jednak w specyficznym miejscu i czasie – pod zaborem pruskim, w ramach oddolnej obywatelskiej inicjatywy. Pierwotnie stał na tyłach monumentalnych kamienic, które stanowiły wraz z nim architektoniczną całość. Kamienice zostały wyburzone w latach 70. XX w.

– To, co w tej chwili jest parkingiem przed teatrem, było tak zwanym zewnętrznym foyer, z fontanną na środku. Na dziedziniec prowadziła przepiękna brama w kamienicy projektu Zygmunta Gorgolewskiego, z płaskorzeźbami poetów na frontonie od ulicy. Kiedy wchodziło się przez tę bramę, na teatr patrzyło się z odległości około 20 metrów. Dlatego jego bryła wydawała się większa, widok z bramy kamienicy wymuszał zadarcie głowy. W tej chwili gmach stojący na otwartej przestrzeni, w głębi parkingu, jest często niezauważany. Czasem nawet postrzegany przez przyjezdnych jako "to miejsce koło Okrąglaka". A przecież to teatr był tu pierwszy! Okrąglak ma niecałe 70 lat, a teatr za chwilę będzie miał 150 lat. Powinien być nie lekko omszałą czekoladką, a czymś w rodzaju reprezentacyjnej bombonierki. Powinien żyć dla ludzi. Poznań mógłby się nim chwalić w folderach, podobnie jak znajdującą się wewnątrz unikatową obrotową sceną – uważa rzeczniczka.

Na odnowienie zabytkowego mechanizmu teatr zabiegał w Ministerstwie Kultury. Na razie bez skutku.

A może zrobić zrzutkę?

– W słup podtrzymujący obrotową scenę jest wymurowany spad, gdzie ściekał nadmiar oleju, którym od góry konserwowano mechanizm – opowiada Andrzej Szwaczyk, kierownik działu technicznego w Teatrze Polskim. – Takie smarowanie odbywało się maksymalnie raz w sezonie. I nic więcej nie trzeba było robić – zapewnia.

Między podłogą a mechanizmem obrotówki jest dziś płyta OSB. Na niej leżą deski sceny. Tego, że nie da się użyć obrotówki w spektaklach, żałują za każdym razem pracujący w teatrze reżyserzy. Wraz z tarczą zabytkowej sceny zabita jest też wbudowana w nią zapadnia. Mechanizm widzowie mogą oglądać jedynie w ramach zwiedzania zakamarków budynku np. podczas Międzynarodowego Dnia Teatru. Podziemia są zawsze ważnym punktem wycieczek.

Dzięki obrotowym scenom w spektaklach można pokazywać m.in. upływający czas. – Zdarzało się jednak, że taka scena zakręciła się w odwrotną stronę, niż miała – przyznaje Szwaczyk.

Czas potrzebny do przywrócenia mechanizmu do życia kierownik techniczny Teatru Polskiego szacuje na kilka tygodni. Remont mógłby się odbyć na przykład w wakacje, kiedy aktorzy i tak nie grają.

– Ciężko oszacować koszty takiego przedsięwzięcia – mówi Andrzej Szwaczyk. – Mawia się, że być może konieczna byłaby zrzutka, jak przed 150 laty. Wybudowaliśmy teatr za własne pieniądze, to i wyremontujemy obrotówkę.

fot. mat. teatru

Tytuł oryginalny

Na poziomie fundamentów sześciu facetów kręciło kieratem jak konie. A na górze działa się magia

Źródło:


Link do źródła