O "Spalonej powieści" w reż. Wojciecha Szelachowskiego z Białostockiego Teatru Lalek prezentowanej podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Dorota Kowalkowska z Nowej Siły Krytycznej.
Jak Bernhard z Austrią, tak widz warszawskiego przeglądu przedstawień Białostockiego Teatru Lalek powinien postąpić ze "Spaloną powieścią". Aby o monograficznym cyklu zachować dobre wspomnienie, zamykający go spektakl należałoby jak najszybciej wymazać. Albo mniej dramatycznie - uznać za chwilowe załamanie festiwalowej pogody. Oto sceniczna adaptacja historii napisanej przez Jakowa Gołosowkera. W sowieckiej Rosji, w szpitalu psychiatrycznym - Jurodomie, jednemu z obłąkanych wydaje się, że jest Isusem (Jezusem). Opuszcza zakład i wędruje po Moskwie, spotykając kolejno skazańca, prostytutkę Muśkę, dziewczynę gwałconą na pustkowiu i ducha Lenina. Toczy dialog z Oramem (Szatanem), który podobnie jak on może być szaleńcem, realną istotą lub tylko fantazmatem. Kiedy odbywa swą podróż, pensjonariusze szpitala czytają pozostawiony "Niezniszczalny zapis". Jeden z nich pali tekst, ale pozostali rekonstruują opowieść. Dobywają z pamięci fragmenty, u