EN

4.12.2013 Wersja do druku

Postdemokracja to czy Gogoliada

Zadawałem sobie to pytanie, czytając ważki tekst Pawła Wodzińskiego o mechanizmach władzy w życiu teatralnym. Wodziński opisuje system zarządzania kulturą, w którym demokratyczny pozór przysłania niedemokratyczne poczynania władz centralnych i lokalnych - pisze Marek Beylin w Dialogu.

Mamy więc konkursy grantowe, niby rozstrzygane przez niezależnych ekspertów, ale o tym, kto co otrzyma, i tak decyduje minister. Mamy konkursy na dyrektorów placówek kulturalnych, lecz w końcu władze lokalne nominują szefów według własnej woli. To znane sprawy, jednak Wodziński schodzi głębiej w analizie stanu kultury, formułując dwie kluczowe tezy. Po pierwsze, kultura ulega raptownej komercjalizacji i prywatyzacji. Myślenie w kategoriach ekonomicznych zżera misję publiczną teatrów i wszelkich placówek kulturalnych. To, by publiczność przyszła do teatru, staje się ważniejsze, niż to, na co ma przyjść. Takie oczekiwanie władzy, zwłaszcza lokalnej, wynika z ogólnego i powszechnego kryzysu demokracji. Przywołując termin "postdemokracja" i poświęconą temu książkę Colina Croucha 1, pisze Wodziński: "postdemokratyczna władza jest słaba i ma świadomość swojej słabości. Nie realizuje już porywających wizji społecznych, nie tworzy wielkich p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Postdemokracja to czy Gogoliada

Źródło:

Materiał nadesłany

Dialog nr 11/11.2013

Autor:

Marek Beylin

Data:

04.12.2013

Wątki tematyczne