„Miła robótka” w reż. Agnieszki Jakimiak w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie w koprodukcji z Festiwalem Czterech Kultur w Łodzi. Pisze Magdalena Rewerenda, członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Charakterystycznym elementem strategii reżyserskiej Agnieszki Jakimiak – sięgającej już czasów jej regularnej współpracy jako dramaturżki z Weroniką Szczawińską – jest „efekt obcości”: konwencja przyglądania się analizowanemu w spektaklu problemowi, tekstowi czy zjawisku, zwykle pozornie oswojonemu, rozpoznawalnemu, często legendarnemu, jak próbce nieznanego materiału w laboratorium lub przybyszowi z innej planety. W spektaklu Teren badań: Jeżycjada (2014) była to seria kultowych powieści dla nastolatek autorstwa Małgorzaty Musierowicz oraz zawarte w niej kulturowe wzorce; w przedstawieniu Wojny, których nie przeżyłam (2015) laboratoryjnej analizie poddane zostało niebezpośrednie doświadczenie wojny; w reżyserowanej przez Bartka Frąckowiaka Afryce (2015) Jakimiak stworzyła studium badawcze fantazmatów na temat Czarnego Lądu. Nałożenie filtra obcości na to, co wydaje się znane, pozwala na dekonstrukcję utartych tropów interpretacyjnych, demaskację stereotypów i destabilizację przekonań. W spektaklach Jakimiak dystans obnaża dziwność tego, co stało się naturalne i znormalizowane oraz zwyczajność tego, co zwykło się demonizować.
„Terenem badań” w gnieźnieńskiej Miłej robótce, zrealizowanej wspólnie z Mateuszem Atmanem na podstawie książki Ewy Stusińskiej Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity, jest seksualność Polek i Polaków. Jakimiak eksploruje ją jako, cytując jedną z postaci, „skrupulatna archeolożka lat minionych”, przyglądając się z czułością krótkiej historii polskiego pornobiznesu z lat dziewięćdziesiątych. Oś fabularną jej przedstawienia stanowi dokufikcyjna fantazja na temat działalności czwórki redaktorów pisma „Natura-Naturyzm”. Z niedowierzaniem charakterystycznym dla jej spektakli z pogranicza (non)fikcji spekulatywnej Jakimiak wspomina na wpół mityczny czas względnej swobody i radości czerpanej z życia erotycznego: „Podobno był w Polsce taki czas, kiedy pary szukające towarzystwa do trójkąta mogły zamieścić ogłoszenie w gazecie, a obok artykułu o roli Rzeczpospolitej w ONZ widniało zdjęcie nagiej Elwiry na plaży. Podobno w tamtym czasie osoby podróżujące pociągiem równie często wyciągały z torby krzyżówki, co magazyny pornograficzne. [...] Podobno były w tej krótkiej epoce takie Polki i tacy Polacy, którzy nie wstydzili się mówić o swoich seksualnych fantazjach i potrzebach”. Tym dziwnym, ale pociągającym, rzekomo istniejącym niegdyś czasom minionym twórcy Miłej robótki przypatrują się z badawczą wnikliwością, ale i fascynacją, a także nadzieją, że czasy te mają jeszcze szansę powrócić.
Momentami reportaż Stusińskiej wydaje się napisany z myślą o Agnieszce Jakimiak – o jej zainteresowaniu widmową przeszłością, która nawiedza teraźniejszość, badawczej konwencji reżysersko-dramaturgicznej i strategiach formalnych. Błyskotliwy fragment książki o świerszczyku polskim (acheta polonicus), czyli występującym na obszarze całego kraju skrajnie zagrożonym polskim gatunku magazynu pornograficznego z rodziny świerszczowatych, który prowadzi nocny tryb życia, a jego główną aktywnością jest spółkowanie, musiał znaleźć się w spektaklu. Czytany w konwencji filmu przyrodniczego przez Krystynę Czubównę i opatrzony choreografią czwórki aktorek i aktorów (Kamila Banasiak, Zuzanna Czerniejewska-Stube, Paweł Dobek, Michał Karczewski), na poły humorystycznie erotyczną, na poły przypominającą ruchy świerszcza-owada, dość dobrze zbiera jak w soczewce podstawowe założenia przedstawienia. Polskiego świerszczyka, zdemonizowanego jako kwintesencję patrologii polskiego biznesu pornograficznego pierwszych lat transformacji, trochę zapomnianego, a trochę wypieranego, pokazuje od innej strony: jako członka polskiej zbiorowości dającego się lubić, mającego swoje specyficzne zwyczaje, ale ostatecznie dającego radość, pożytecznego społecznie i, choć obcego w dzisiejszych realiach, to symbolizującego krótki moment względnej swobody i otwartości. Świerszczyk polski w spektaklu Jakimiak staje się uosobieniem utraconej, choć może nie bezpowrotnie seksualności jako naturalnego i pozytywnego elementu życia. Tym samym badany w laboratorium Agnieszki Jakimiak polski świerszczyk odzyskuje ludzkie oblicze.
Przewrotność reżyserki w Miłej robótce polega właśnie na tym, że wyobcowany preparat stanowiący obiekt jej badań nie jest – jak bywało w innych jej spektaklach – abstrakcyjnym dyskursem czy odczłowieczonym mitem. Świerszczyk i towarzysząca mu swojska, lokalna, domowa erotyka okazują się ludzkie, a ewentualne ich odczłowieczenia wydarzyły się wcześniej, w społeczeństwie i debacie publicznej potransformacyjnej Polski, a nie w gnieźnieńskim przedstawieniu. To właśnie dzięki konsekwentnej afirmacji ludzkiej cielesności – widocznej zarówno w wyświetlanych na ekranie projekcjach delikatnie muskających się dłoni, jak i swobodnych działaniach dobrze bawiących się postaci na scenie – łatwo wybaczyć raczej jednowymiarowe spojrzenie na polski pornobiznes lat dziewięćdziesiątych: pomijające jego faktyczne ekonomiczne uwikłanie, panujące w nim nadużycia czy problem produkcji szkodliwych stereotypów i wyobrażeń. Zamiast budować kolejne piętro diabolizacji erotyzmu, Jakimiak używa teatru jako bezpiecznej przestrzeni testowania potencjalnej rzeczywistości: sekspozytywnej, czerpiącej z wartościowych aspektów swobody lat dziewięćdziesiątych, kiedy widok nagiego ciała w przestrzeni publicznej budził mniejsze zdziwienie niż dziś, a zachodnie oczywistości takie jak edukacja seksualna, dostęp do antykoncepcji i aborcji czy legalizacja małżeństw homoseksualnych wydawały się na wyciągnięcie ręki.
Tym samym Agnieszka Jakimiak nie pomija istotnej kwestii, jaką jest upolitycznienie seksualności – mówi o niej w kontekście sytuacji sprzed dwudziestu czy trzydziestu lat, wyraźnie nawiązując do jej obecnego pokłosia, choćby przywołując na scenę widmo Jerzego Urbana, proroka-mąciciela, który przewidział rosnący w siłę autorytet Kościoła katolickiego usiłującego przejąć władzę nad polską intymnością. Ówczesne dyskusje o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej pobrzmiewają na wskroś aktualnie. Polityczne zaangażowanie redakcji „Natury-Naturyzmu”, zakładającej Polską Partię Erotyczną postulującą pozytywną seksualność i unaturalnienie tego, co wynaturzone, odwraca pewien społeczny porządek i demaskuje realne zaangażowanie polityki w erotyzm będący domeną prywatnych decyzji, a nie publicznych rozporządzeń.
Błyskotliwy humor Jakimiak i Atmana oraz zachęcająco pluszowa atmosfera softerotyzmu sprawia, że widzki i widzowie z łatwością wchodzą w konstruowany przez artystów w Gnieźnie świat. Grany od października tytuł stał się repertuarowym hitem, a pojawiająca się na spektaklach publiczność chętnie wchodzi w interakcję z aktorkami i aktorami, np. w scenie odczytywania na głos fragmentów listów czytelników do Ylvy – popularnej w latach dziewięćdziesiątych szwedzkiej seks-edukatorki z magazynów erotycznych. Bezpiecznie ukryci za cudzymi, nieco komicznymi, choć jednocześnie rozczulającymi wyznaniami i pytaniami, tworzymy z ich autorkami i autorami wspólnotę doświadczenia. Niepornograficzna perwersyjność zbliżenia w spektaklu Jakimiak polega na zbliżeniu do człowieka i oddaniu mu tego, co ludzkie w komfortowej i afirmatywnej atmosferze. Czasem dzieje się to w nawiązującej do Skandalisty Larry'ego Flynta Miloša Formana projekcji obrazów dopuszczalnych i zabronionych w przestrzeni publicznej; kiedy indziej słychać to w założeniach programowych „Natury-Naturyzmu” chcącego promować troskę o ciała i relacje, w które wchodzą; wreszcie służy temu także muzyczna scena „wrogiego przejęcia” – queerująca określenia waginy uważane za wulgarne czy obraźliwe piosenka zmienia je w radosne, piękne i ważne. Oswojony obcy przestaje być obcy.
Pornoarcheologia lat minionych uprawiana przez Jakimiak, Atmana i zespół z teatru w Gnieźnie to coś więcej niż próba stworzenia utopii na fundamentach fantazji o zmitologizowanych latach dziewięćdziesiątych. To przede wszystkim przekonująca i pociągająca propozycja zmiany akcentów w myśleniu o ciele i przyjemności – odcinająca się od kulturowych norm katolickiej moralności, ale i daleka od protekcjonalnego moralizowania. Spektakl Agnieszki Jakimiak – znakomicie zagrany, sprawny i dynamicznie zrealizowany, powstały na partnerskich zasadach kontraktu respektującego granice i potrzeby osób biorących udział w projekcie – to zdecydowanie miła robótka.
Ewa Stusińska MIŁA ROBÓTKA. Reżyseria: Agnieszka Jakimiak, scenariusz i dramaturgia: Agnieszka Jakimiak, Mateusz Atman, scenografia, video, światła: Mateusz Atman, muzyka: Łukasz Jędrzejczak, choreografia: Oskar Malinowski, kostiumy: Julia Postuszna. Prapremiera inscenizacji Teatru im. Fredry w Gnieźnie na Festiwalu Łódź Czterech Kultur 10 września 2022.