- A cóż to za absurdalny argument, że Podhorecka komentowała jedno z przedstawień? Myślę, że prawdziwy powód był taki, że znana jest z tego, że wydaje ostre recenzje tym spektaklom, które piętnują wartości narodowe i chrześcijańskie - sprawę Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej, której dwa warszawskie teatry odmawiają zaproszeń, komentuje Elżbieta Morawiec w rozmowie z Anną Ambroziak z Naszego Dziennika.
Anna Ambroziak: Jak Pani ocenia skreślenie przez dwa warszawskie teatry Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej z listy krytyków? Elżbieta Morawiec, współpracownik pisma "Arcana", krytyki teatralny: To, co się dzieje już od dłuższego czasu, to dalszy ciąg kampanii walki z wolnością słowa, którą obserwujemy już od kilkunastu tygodni. Nieprzyjęcie Cenckiewicza w Opolu, skandaliczna sprawa z Zyzakiem, niedopuszczenie do spotkania naszego wydawnictwa "Arcana" z Instytutem Pamięci Narodowej - to wszystko próba kneblowania kultury. Nie ma się co łudzić, wszyscy poprawni politycznie niestety tak się właśnie zachowują. Jak świat światem zawsze były rozsyłane do krytyków i dziennikarzy zaproszenia na spektakle. A cóż to za absurdalny argument, że Podhorecka komentowała jedno z przedstawień? Myślę, że prawdziwy powód był taki, że znana jest z tego, że wydaje ostre recenzje tym spektaklom, które piętnują wartości narodowe i chrześcijańskie. Czy spraw