Czesław Drąg jest przekonany, że przegląd teatrów polonijnych to impreza z pewnością mniej widowiskowa niż Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych, ale za to bardziej wartościowa. Bo tańczyć może nauczyć się każdy, a grać na scenie piękną polszczyzną to dla Polonusów prawdziwa sztuka - pisze Magdalena Mach w Gazecie wyborczej - Rzeszów.
Na scenie próbują młodzi Rosjanie z Syberii. Nie wyglądają na zmęczonych, choć do Rzeszowa jechali kilka dni. Czesław Drąg z WDK-u biegnie szukać żywej kury dla Czechów. Wczoraj wczesnym popołudniem rzeszowski WDK tętnił życiem. Trwały ostatnie przygotowania do wieczornej inauguracji VII Światowego Przeglądu Teatrów Polonijnych, na który przyjechało dziewięć zespołów - od Syberii po USA. Bo nic nie wiedzą o naszej kulturze - Zaczęłam robić polski teatr w Stanach, bo mnie diabli wzięli, że nikt tam o polskiej kulturze nic nie wie - mówi Nina Polan, pierwsza dama polonijnego teatru w USA. Ta wyjątkowa artystka - aktorka, reżyserka teatralna, producentka, absolwentka Royal Academy of Dramatic Arts w Londynie - przyjeżdża na rzeszowski przegląd ze swoim zespołem od pierwszej edycji. - A gdzie indziej spotkam teatry z Syberii czy Moskwy? To jedyna okazja - śmieje się. - To dla mnie wzruszające, tu są sami znajomi, czekamy na siebie - dodaje.