EN

11.09.2023, 12:25 Wersja do druku

Polityka zdycha, a Ojczyzna kwitnie

Może to ciekawość, jak wygląda nasza Ojczyzna, gdy się przestanie oglądać ją zza szyb samochodu, obserwować nachalne okładanie się cepami przez polityków uczestniczących w kampanii wyborczej, nieprzebierających w słowach, rzucających absurdalne oskarżenia i nieliczących się z ulatniającym się prestiżem, sprawiła, że zamiast - jak zwykle - samochodem postanowiłem po kraju podróżować - jak się to dawniej mówiło - koleją żelazną - pisze Sławomir Pietras w „Tygodniku Angora”.

Jeśli pójdziecie za moim przykładem, ujrzycie kontrast między wzajemnymi oskarżeniami politycznych niegodziwców a tym, co widać, gdy się przesiądzie z samochodu na publiczne środki transportu. Przedtem jednak donoszę komu trzeba, że na coraz gęstszej sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu, poza sporadycznymi korkami, nagminnie wyprzedzają się olbrzymie ciężarówki, co jest oczywiście zabronione. Ale stróże prawa wolą uganiać się za takimi jak ja przestępcami przekraczającymi prędkość o niezauważalne kilka kilometrów, niż ścigać niebezpiecznych piratów, często na wschodnich numerach rejestracyjnych.

Oto powody moich podróży koleją, niedawno w kierunku Wrocławia, Górnego Śląska, Bydgoszczy i Gdańska, często na trasie Poznań - Warszawa, a ostatnio również do Łodzi. Tam powiodło mnie wezwanie do odebrania Medalu 600-lecia tego miasta, któremu poświęciłem 10 lat, kierując Teatrem Wielkim, a obecnie od kilkunastu lat piszę ten felieton w „Angorze", którą co tydzień czyta cała Polska.

W zacnym gronie medalistów znalazło się dwoje bliskich mi artystów: Tadeusz Kozłowski - wybitny dyrygent i mój niegdysiejszy współdyrektor, którego niedawno słusznie zaszczycono tytułem Honorowego Dyrektora Teatru Wielkiego, po czym - jak to u nas - zapomniano zaproponować mu jakiekolwiek dyrygowanie, i Aleksandra Stanisławska, którą niegdyś uczyłem historii tańca w Szkole Baletowej, ale już od dawna dzielnie kieruje artystycznie tą Uczelnią, czym dobrze zasłużyła sobie na taki medal. Wręczała go Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, absolutna liderka aktywności i rezultatów działalności wśród elity polskich samo-rządowców. Zostałem przez nią publicznie ucałowany - co sobie aż tak bardzo cenię, że nie będę mył lica chyba aż do wyborów.

Poruszając się po Łodzi piechotą, odkryłem, że wreszcie ruszono z globalną renowacją jej zabudowy, wśród której dawna ul. Piotrkowska stała się arterią o wymiarze europejskim, a kompleks Manufaktury atrakcją opiewaną w literaturze i teatrze. Poza tym po gruntownej rewitalizacji lub wzniesieniu nowych budynków powstało szereg nowoczesnych obiektów, na czele z rewelacyjnym Dworcem Łódź Fabryczna, Centrum Nauki i Techniki EC1, Monopolis, historyczną dzielnicą Księży Młyn czy unikalnym Orientarium w parku Ma Zdrowiu. Ma sensację zakrawa budowa tunelu pomiędzy Dworcem Fabrycznym a Kaliskim, co stanie się jednym z wielu elementów zmieniających nie do poznania oblicze tego coraz bardziej piękniejącego miasta.

Wędrując po Polsce, mijałem na różnych trasach kolejowych większe i mniejsze dopiero co zmodernizowane stacje kolejowe, podróżowałem w luksusowych wagonach z głośnikową i elektroniczną informacją, uprzejmą obsługą i przyzwoitym serwisem gastronomicznym. Skonstatowałem, że przejazdy kolejowe są wielokrotnie tańsze od podróży samochodem, a czekający u ich celu taksówkarze uprzejmi i uczciwi, poza warszawskimi piratami, przed którymi ostrzegam, gdyby ktoś zaryzykował jazdę z kimś takim.

Ogłuszony nachalnymi obietnicami nieuczciwych polityków zauważam, że niezależnie od ich sufitowych deklaracji w każdym większym mieście jeżdżą nowoczesne, ciche i wygodne tramwaje, bezpowrotnie zniknęły zdezelowane, przechodzone i brudne autobusy zastąpione przez wysokiej klasy luksusowe pojazdy, a publiczne toalety w jakichkolwiek miejscach, gdzie udajemy się za potrzebą, lśnią czystością, zapachem i nie przypominają koszmaru z lat minionych.

Również ludzie wobec siebie zachowują się - generalnie - coraz bardziej przyzwoicie i tak się ubierają - zarówno panie, jak i panowie. Żeby tylko w miejscach publicznych nie „trąbili" napojami prosto z butelek, nagminnie nie szukali czegoś w komórkach, którymi fotografują siebie i wszystko, co popadnie, i głośno nie rozmawiali w sąsiedztwie innych.

Gdyby nie obowiązki wobec sztuki i środowiska artystycznego, o czym piszę bez przerwy od kilkunastu lat, chętnie zajmowałbym się różnymi zjawiskami w obyczajowości i kulturze świadczącymi o tym, że polityka jako zjawisko społeczne zdycha, a Ojczyzna mimo to kwitnie. Jest to niewątpliwie zasługą samorządowców takich jak Pani Prezydent Łodzi, z którą ostatnio całowałem się publicznie.

Tytuł oryginalny

Polityka zdycha, a Ojczyzna kwitnie

Źródło:

„Tygodnik Angora” nr 38