EN

6.01.2006 Wersja do druku

Poławiacze samowarowych pereł

Głównym problemem teatru naszego nie jest teatr, lecz krytycy. To narasta. Potężnieje stajnia tych recenzenckich poławiaczy samowarowych pereł, tych Pomysłowych Dobromirów, co to już nawet nie co sezon, ale co kwartał taśmowo montują sztuczne gwiazdeczki jednego kwartału. Byli już młodsi-zdolniejsi, Słobodzianek, brutaliści, Villqist i pokolenie porno. Potężnieje krytyka ideologiczna, która do zawczasu zespawanych sztanc wciska mniej lub bardziej niezdolnych klientów. I interes jakoś się kręci. I co? I oto mamy epokę Klaty Jana! - pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Co człowiek rozgarnięty pojmuje, co mu się przypomina, jaki przedmiot mu w głowie majaczy, co widzi, gdy czyta słowo "samowar"? Strusia widzi? Emu? Sałatkę z porów? Młockarnię? Wiejski odpust? Karpia po żydowsku?... A może jednak, Boże drogi, wciąż jest, jakeś przykazał, więc gdy normalny czyta "samowar", to widzi - samowar? W "Trzech siostrach" Antoni Czechow powiada: "Wchodzi Czebutykin, za nim żołnierz ze srebrnym samowarem". A Krystian Lupa, który sztukę tę w Bostonie z końcem zeszłego roku wyreżyserował - co pojął z "samowara"? Piotr Gruszczyński, krytyk uduchowiony, nie zostawia złudzeń. Oto "Tygodnik Powszechny" z 18.12.2005. Czytam... "Kilku żołnierzy wnosi na scenę ogromny przedmiot zakryty ciemnozielonym welurem. Uroczyście odsłonięty podarunek jest groteskowy. To wypełnione wodą szklane akwarium, w którym umieszczono naturalnych rozmiarów białą głowę z postawionymi ciemnymi włosami. Głowa topielca ma szeroko otwarte usta, z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Poławiacze samowarowych pereł

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 5

Data:

06.01.2006

Wątki tematyczne