„Pół na pół” Jordiego Sáncheza i Pepa Antóna Gómeza w reż. Adama Biernackiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto historię dwóch przyrodnich braci – Karola i Jana, jeden z nich opiekuje się od lat obłożnie chorą matką, jest takim trochę safandułą, z nieuregulowanym życiem osobistym i kiepsko płatną pracą. Drugi z braci natomiast ma wymagającą żonę, dorosłe leniwe dziecko i - ogromny dług do spłacenia. Pierwszy jest już zmęczony takim życiem, drugi – pilnie potrzebuje pieniędzy i czeka jak kania dżdżu spadku. Obaj zatem są zainteresowani, żeby mamusia jak najprędzej raczyła zejść, problem jednak w tym, jak hipotetyczny spadek podzielić? Czy po połowie to rzeczywiście po równo?
Taki tekst nie mógłby powstać w Polsce, gdyż u nas „matka jest tylko jedna”, gdy tymczasem w tej uroczej opowieści topos rodzicielki podlega spektakularnej dekonstrukcji, z każdą minutą coraz bardziej. Na szczęście opolscy widzowie zrozumieli, że to żart, ale na warszawskiej wersji spektaklu (IMKA) byłem świadkiem naprawdę szczerego oburzyzmu, szczególnie wśród widzek. Więc – tak na wszelki wypadek - jeśli mamusia Wasza nie ma poczucia humoru, zabranie jej na „Pół na pół” w Dzień Matki może się zakończyć wydziedziczeniem. Sic.
A tak serio – spędzicie urocze popołudnie w teatrze oglądając Andrzeja Jakubczyka i Artura Paczesnego w świetnie skrojonych, precyzyjnie zagranych i – wbrew pozorom – wcale nie takich łatwych – rolach.