Prawe biodro, lewe biodro, zakręt...i jeszcze raz! - wołała w tatarskiej jurcie Jacek Hałas i wiódł wesoły korowód mieszkańców Kleszczel i przybyłych gości. Nieważne, że upał wyciskał siódme poty, ważna była atmosfera, kolejne pieśni , kolejne tańcem, spektakle i peregrynacje po miasteczku.
W Kleszczelach trwa Wertep, Międzynarodowy Festiwal Teatralny - niezwykłe przedsięwzięcie grupki zapaleńców, którym marzyła się reaktywacja tradycji teatru na Rubieżach. Teatru wędrującego od wioski do wioski - "wertepu" właśnie. I tak jest od trzech dni w południowo-wschodnim krańcu województwa. Codziennie dziesięć teatrów przez niemal cały dzień, co godzina, pokazuje najrozmaitsze spektakle, a następnego dnia niemal z tym samym repertuarem przenosi się do kolejnej wioski, kilkanaście kilometrów dalej. Wertep był już w Czeremsze i Narewce, teraz jest w Kleszczelach, w sobotę będzie w Białowieży, a w niedzielę w Hajnówce. W południe spektakle dla dzieci w kleszczelowskim parku pokazały teatry: Arkadia, A3, Teatr Walny. Była rzecz o Kopciuchu i delikatnym motylu. Punch i Judy w konwekcji teatru del`arte, kłócili się rozbawiając do łez nie tylko maluchy, ale i rodziców. Potem publikę przejął Jacek Hałas, czyli lider kolektywu Nomagi