Grupka ludzi potyka się na ciemnych schodach do piwnicy. Każą im iść krętym korytarzem w nieprzeniknionym mroku przy dudniącej muzyce. Sadzają - każdego osobno - na twardych krzesłach naprzeciw ściany. Gdy zapłonie światło, ludzie na krzesłach zobaczą w ścianie zakratowane okienka, za nimi więzienną celę. Więzień opowiada sobie swoje życie. Jest sam, więc jest sobą. Nie krępuje się. Płacze, śpi, robi kupę, onanizuje się i cierpi. Mamrocze pod nosem lub krzyczy, nie dbając o prawidłową dykcję. Budzi strach i sympatię, wstręt i współczucie. Gaśnie światło, koniec podglądania. Widzowie zostają wyprowadzeni. Nie ma kurtyny, braw, ukłonów. Nie chce się gadać. Każdy zostaje sam. Solo. Recenzent też. Nigdy nie widział czegoś podobnego. Znikąd pomocy. Skandal to, czy objawienie? Premiera monodramu w wykonaniu Michała {#os#10288}Kowalskiego{/#} według opowiadania Andrzeja {#os#23094}Stasiuka{/#} "Solo" w debiutanckiej reżyseri
Tytuł oryginalny
Podglądanie ze Stasiukiem
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój Nr 22