Podczas pandemii ZHP i Grażyna Wolszczak pozbawili siedziby Teatr IMKA, jedną z najciekawszych prywatnych scen z artystycznymi ambicjami - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
W czasach walki z koronawirusem, kiedy zamknięto sale teatralne i koncertowe, wielu artystów, zwłaszcza scen prywatnych znalazło się w sytuacji dramatycznej. Można by oczekiwać, że w takich warunkach potrzebny jest szczególny rodzaj więzi i solidarności, choćby takiej jaka panowała w środowisku po wprowadzeniu stanu wojennego. Przykład warszawskiego Teatru IMKA pokazuje, że może być odwrotnie. Tomasz Karolak, twórca IMKI, uznanej za jeden z najciekawszych teatrów prywatnych, zaplanował na jesień repertuar godny jubileuszu 10-lecia tej ważnej i cenionej sceny. Miała być premiera duetu Daniel Olbrychski-Tomasz Karol w sztuce na motywach "Króla Leara", premiery Pawła Świątka i Jędrzeja Piaskowskiego. Ambitne plany mogą jednak wziąć w łeb, bo przyszłość tej placówki jest zagrożona. Co ciekawe, nieoczekiwanym wrogiem dyrektora teatru stała się aktorka Grażyna Wolszczak, która od pięciu lat korzystała z gościnności Karolaka, i na scenie IMKI