"Rycerz gwiazdy wigilijnej" Haliny Górskiej w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Lalka w Warszawie, pokaz online. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Coraz więcej spektakli można obecnie oglądać on-line. Także najnowsza premiera dla dzieci warszawskiego Teatru Lalka odbyła się w tej formie. „Rycerz gwiazdy wigilijnej” w reżyserii Jarosława Kiliana cieszy głównie z dwóch powodów: po pierwsze – jest to świetne artystycznie przedstawienie, po drugie – zawiera jasne, wyraziste przesłanie z ducha chrześcijańskie.
Wydawałoby się, że spektakl będący adaptacją opowiadania sprzed wielu lat nie znajdzie dziś adresata, wszak jesteśmy obecnie w innej przestrzeni kulturowej, operującej innymi narzędziami, inną estetyką, a nade wszystko, niestety, inną etyką. Dość spojrzeć na repertuary teatralne, na sztuki wystawiane dla dzieci i młodzieży. Tego typu spektakl, jak piękna opowieść o szlachetnym rycerzu Gotfrydzie, nie leży w zainteresowaniach tzw. teatru postępowego, który – niestety – w niesamowitym tempie się rozmnaża. Toteż należy uznać za pewien rodzaj odwagi ze strony Jarosława Kiliana, dyrektora Teatru Lalka i reżysera, iż tak „niepostępowe” przedstawienie wystawił w swoim teatrze. Oby jak najwięcej było odważnych ludzi teatru prezentujących „niepostępowe” spektakle.
„Rycerz gwiazdy wigilijnej” zarówno w formie, jak i w języku oraz w tematyce stylizowany jest nieco na średniowieczny epos rycerski. Oto narrator Sarabandus (świetna rola Tomasza Mazurka) snuje opowieść o tym, jak to szalejąca burza w grudniu nagle się uspokaja, a na niebie pojawia się gwiazda wigilijna. „Ta sama, która kiedyś prowadziła pastuszków do Betlejem. Pod tą samą gwiazdą książę Gotfryd się narodził” – opowiada narrator. I dalej snuje opowieść o długo wyczekiwanym przez parę królewską i poddanych nowo narodzonym księciu Gotfrydzie, o wielkiej radości płynącej z owego narodzenia dla wszystkich, zwłaszcza dla rodziców małego księcia, króla i królowej, wszak doczekali się dziedzica, a poddani – przyszłego króla. „Dał Bóg Gotfrydowi oczy nie tylko błękitne i świetliste, ale i duszę błękitną i świetlistą. Nigdy nie przeszedł obojętnie obok czyjegoś cierpienia, nikomu nie odmówił pomocy” – tak przedstawia postać księcia narrator.
A więc dzieci już na początku przedstawienia wiedzą, że mają przed sobą bohatera pozytywnego, z którym mogą się identyfikować, naśladować i towarzyszyć mu w jego niełatwym losie. Wcześnie osierocony przez rodziców, uwięziony przez pazernego na tron królewski stryja, wydostaje się na wolność. Odtąd tam, dokąd przybywa, czyni dobro, uwalnia zastraszonych ludzi od wilkołaka i całej jego diabelskiej familii. Wszędzie, gdzie trzeba, toczy walkę ze złem i wygrywa. A czyni to nie orężem, ale słowem, pieśnią, dźwiękiem wydobywanym ze swoich skrzypiec i sprytem. W tym przedstawieniu wszystko jest jasne i wyraziste, nie ma żadnych niedopowiedzeń: zło zostaje należycie ukarane, a dobro zasłużenie nagrodzone.
Pełne przygód losy księcia Gotfryda prezentowane są dwuliniowo: zarówno przez narratora, jak i przez toczącą się akcję. Animujący lalki aktorzy nie są ukryci za parawanem, ale są widoczni dla publiczności, jest to wszak połączenie żywego planu z planem lalkowym. Dzięki temu widzimy twarz aktora, mimikę, gest ręką, co nie tylko poszerza komunikatywność przekazywanych treści, lecz także emocjonalnie oddziałuje na widza. Wartości estetycznej przedstawieniu dodają lalki drewniane zaprojektowane przez Józefa Wilkonia oraz pobudzające wyobraźnię kostiumy i scenografia (wspaniała scena z zabawnymi owieczkami). Spektakl w formie słowno-muzycznej, z wyrazistymi postaciami ludzkimi i zwierzątkami ma dobrą dramaturgię, doskonałe tempo, rytm wyznacza tu muzyka. To wszystko sprawia, że przedstawienie ogląda się z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem.