Jakimś testem będzie konkurs na dyrekcję Instytutu Teatralnego, który w najbliższym czasie ma być rozstrzygnięty. Nie był on konieczny, ale skoro Ministerstwo się przy nim uparło, to można by się przynajmniej spodziewać, że jego procedura będzie całkowicie przejrzysta - pisze Wojciech Majcherek na swoim blogu.
Do licznych "sukcesów", jakie osiąga miłościwie panująca nam władza, należy doliczyć to, co się stało w tym tygodniu na skromnym poletku, jakim jest teatr. Czasową zbieżność wydarzeń można by uznać za przypadek, ale jednak jest coś symbolicznego w tym, że w poniedziałek wreszcie skutecznie zwolniono Cezarego Morawskiego z dyrekcji Teatru Polskiego we Wrocławiu, a w piątek ma się odbyć premiera najnowszego spektaklu Moniki Strzępki w Starym Teatrze w Krakowie. W obu teatrach toczyła się swego rodzaju bitwa, w której z jednej strony występowała władza, a z drugiej znaczna część środowiska teatralnego. W obu bitwach władza poniosła porażkę. W przypadku wrocławskiego teatru trudno mówić o szczególnej satysfakcji. Cezary Morawski w ogóle nie powinien być wybrany na dyrektora Teatru Polskiego. Odpowiedzialność za tę fatalną decyzję dzielą Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodoweg