Immanuel Kant płynie w tej sztuce statkiem do Ameryki - z żoną i papugą Fryderykiem. Jak wiadomo, w rzeczywistości Kant nie miał żony, nigdy nie był w Ameryce, o papudze też historia milczy; wszystko to znany paradoks, od którego rozpoczyna się każde omówienie dramatu {#au#255}Bernharda{/#}. Kant zamienił się w nim w figurę Kanta, a jego otoczenie w figurę nowożytności. Transatlantyk, podróż do Nowego Świata chętnie importującego intelektualne wielkości (z materialnym dla nich pożytkiem); pokładowe rozmowy i rozrywki, bal kapitański, snobizm pasażerów, burzliwe doły społeczne pod pokładem; nieustająca pamięć zajadłych i anachronicznych uniwersyteckich emulacji ("Leibniz!") - wszystko to figury, klisze, ponakładane na siebie według praw nie liczącej się z czasem, legendarnej wyobraźni, narracji mitycznej; albo może kultury popularnej, gdzie bohaterowie różnych epok spotykają się we współczesnym świecie, by go poznawać albo walczyć ze z
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 5