Podziwiam dobre samopoczucie polityka, ale zasłanianie się przepisami nic tu nie pomoże. Rzecz nie w przepisach, ale w sprzecznej z ideą demokracji i transparentności polityce personalnej, która polega na bezczelnym promowaniu swoich - o konkursie na dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Kilka tygodni temu ogłosiłem list otwarty do marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika, w którym zapytałem go, czy nie ma moralnego kaca po konkursie na dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej. Przypominam, że zwyciężył w nim były dyrektor departamentu kultury w urzędzie marszałkowskim, który uczestniczył w odwołaniu poprzedniego szefa, Stefana Sutkowskiego, a następnie od lipca pełnił jego obowiązki. Konkurentów wycięto pod pretekstem niedopełnienia mało istotnych formalności (np. zaświadczenie lekarskie na niewłaściwym formularzu). Pytałem marszałka, jak ocenia fakt, że w komisji konkursowej zasiadali była podwładna kandydata i jego były szef, chciałem też wiedzieć, co myśli o zarzutach, że nominacja dla byłego dyrektora departamentu to kolesiostwo. Niedawno otrzymałem odpowiedź, wydrukowaną na wykwintnym papierze firmowym, która niestety nie przynosi odpowiedzi na żadne z pytań. Pan marszałek wyjaśnia, że wszystko odbyło