Uchodzące za magiczne miejsce w pałacu Szustra przestało istnieć.
Chciałoby się z tej okazji napisać samemu nekrolog, autonekrolog.
Ale pewnie podejmie się tego zadania kiedyś ktoś mniej lub bardziej powołany. Nad otwartą trumną videoteatru poza, pełna nazwa Lothe Lachmann Videoteatr. Poza, chciałbym jednak, jako jego współsprawca, powiedzieć parę zdań - pisze Piotr Lachmann.
Przyświecała nam, przyświecała mi, idea zademonstrowania realnych możliwości demokratycznego modelu sztuki, w której byłoby miejsce np. na błędy i improwizacje wykonawców, na dowolność interpretacji przez widzów, na wielość odbioru, na niejednoznaczność przekazu, na zabawę, często bliską oczopląsu, z samym widzeniem. Prawda, zawsze obawiałem się, że w trakcie spektaklu widzowie zdecydują się na opuszczenie salki. I pewnie chcieli to zrobić wielokrotnie, ale jakoś nie wypadało. To było wliczone w koszta, dość, trzeba przyznać, wysokie. Bo stworzenie nieco chaotycznego, zagmatwanego układu złożonego z wielu kamer, magnetowidów, monitorów, rzutników, mikserów, wzmacniaczy i niezliczonej ilości kabli, wpisanie w niego aktorów, zarówno tych grających "na żywo", jak i aktorów uprzednio nagranych, konfrontacje wszystkich tych planów, ich przenikanie i miksowanie na bieżąco, tak, aby w oczach widzów wytworzyła się wizja wielowątkowa, wielop