- W Bayreuth śpiewa się łatwiej niż gdzie indziej - mówi światowej
sławy tenor, który w lecie wystąpi tam w "Lohengrinie" Wagnera. A w grudniu Wiedeń usłyszy go w "Halce" Moniuszki.
NEWSWEEK: Jak to jest z tym Moniuszką? Naprawdę go słuchamy czy tylko przy państwowych okazjach? PIOTR BECZAŁA: Ja nie tylko słucham, ale i śpiewam. Myślę, że Rok Moniuszkowski, czyli państwowa okazja, przybliża wszystkim jego postać. Znamy go czy nie? - Nie znamy Moniuszki, ale to jest szersze zagadnienie. Powstały stereotypy, opowiastki na jego temat, pozamuzyczne historie. Zapominamy o tym, że był po prostu dobrym kompozytorem. Gdy porównamy go ze współczesnymi mu uznanymi twórcami, to Moniuszko nie ma się czego wstydzić. Również w twórczości lirycznej był wybitny. Nawet w zestawieniu z gigantami pieśni? - Schubert jest pewnie poza zasięgiem... Ale znam wielu wspaniałych muzyków na świecie, specjalistów od pieśni, którzy cenią Moniuszkę. Lubimy powtarzać, że "Moniuszko jest prowincjonalny". No cóż, Polska jest trochę na obrzeżu Europy, sami skazujemy się na ten dystans do świata. Ale chodzi o to, by go zmniejszać. By być w centrum