"Dzielny Ołowiany Żołnierzyk" wg Jana Christiana Andersena w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu online. Pisze Anita Nowak.
Czy sztuka jest potrzebna? To jedno z pytań, na które Zbigniew Lisowski, autor scenariusza i reżyser w jednej osobie stara się tym spektaklem odpowiedzieć. Ale można też pójść dalej i zapytać- komu bardziej- odbiorcom czy twórcom?
Klaps. I biała płachta niczym fale Wisły albo gnająca do przodu celuloidowa taśma filmowa zgarniająca z całej przestrzeni teatru, wszystkich jego zakamarków, korytarzy, pracowni i graficznych ilustracji ulic Torunia opowieść o losach Dzielnego Ołowianego Żołnierzyka i jego tragicznej miłości do pięknej Baletnicy, w którą to rolę na scenie z niebywałym wdziękiem wciela się Edyta Soboczyńska.
Bo historia ta toczy się nie tylko na scenie. Jej alternatywny wątek rozgrywa się w dużej mierze niby to poza teatrem. Tam, gdzie toczy się prawdziwe życie. I elementy tego życia przenikają do bajki, wzbogacając ją o akcenty współczesne a zarazem ponadczasowe.
Tu świat Andersena, to świat lalek. Przeciwstawiony mu przez Zbigniewa Lisowskiego, świat żywych bohaterów jest znacznie bogatszy w myśl i bardziej optymistyczny. Odnosi się nie tylko do miłości, ale i sztuki.
Dwoje głównych bohaterów to artyści. Aktorka i Malarz. Oboje przez sytuację zewnętrzną, zarazę, zepchnięci na margines życia. Zamknięte są teatry, galerie. Pozostaje ulica. On maluje ludziom portrety, ona snuje się podnosząc na duchu słabszych, przekazując im swoją energię.
Rewelacyjnie wcielają się w ich postaci Dominika Miękus i Krzysztof Parda. Dominika Miękus po raz pierwszy chyba ma szansę pokazać się publiczności w roli osoby dojrzałej, zdystansowanej do rzeczywistości a jednocześnie wyluzowanej i ciepłej. To porte parole autora scenariusza. Objaśnia widzom mechanizmy rządzące światem, wskazuje zagubionym artystom i zakochanym bez szans drogę do szczęścia. A posługuje się środkami aktorskimi, jakby specjalnie wymyślonymi do tego przekazu. Emanuje charyzmą i optymizmem. I przekonuje nie tylko postaci sceniczne, do których się bezpośrednio się zwraca, ale każdego kto ją obserwuje zza monitora.
Takim cierpiącym artystą, w którego duszy odbija się los ołowianego żołnierzyka jest właśnie Malarz. Bohater Krzysztofa Pardy jest tu jakby instrumentem, który Aktorka stroi przez cały czas trwania spektaklu, wskazując drogę do szczęścia. Na jego twarzy odbija się każde jej słowo, jak nuta sfruwająca z pięciolinii na strunę instrumentu. Intensyfikują też porywy jego emocji tricki multimedialne, pokazując bohatera unoszącego się w górę i płynącego wśród chmur.
Negatywne siły uosabiają Demon Zazdrości, Lewiatan, Koszmarny Bachor , i para Skinów (Andrzej Słowik i Anna Katarzyna Chudek). Postaci wirują w różnych wymiarach. Walka dobra ze złem, miłości z zazdrością, artystów z profanami rozgrywa się tu na kilku płaszczyznach, w rozmaitych przestrzeniach; między piekłem a niebem. W różnych formach a nawet konwencjach. Wykorzystywane są do tego różnorodne materiały i wirtualne techniki. Niespełna godzinny spektakl kipi od pomysłów, skojarzeń, aluzji. Niezwykła pomysłowość i twórcza wyobraźnia Zbigniewa Lisowskiego, sprawiają, że sceny i sytuacje iskrzą się od wrażeń. Poza tym obok Dariusza Panasa ma on swój udział i w komponowaniu scenografii.
A siłę wyrazu impresji wizualnych wzmacnia ekspresyjna rockowa a chwilami też delikatna, liryczna muzyka Zbigniewa Krzywańskiego i piosenki w wykonaniu aktorów Baja Pomorskiego.