EN

7.03.2023, 14:09 Wersja do druku

Peregrynacje bezradnego inteligenta

„Jak być Polakiem i niedrogo za to zapłacić” Mateusza Lewandowskiego, Karoliny Norkiewicz i Michała Sufina w reż. Michała Sufina w Klubie Komediowym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski, członek Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

fot. mat. Klubu Komediowego

Klub Komediowy i jego szef Michał Sufin, który – jak sam mówi – od kompletnie dzisiaj nieokiełznanej polityki woli zdecydowanie dreszcz metafizyczny, proponuje w swoim teatrze pojedynki „na pointy, złośliwości i docinki” stawiające na niezależność myślenia. W czasie pandemii w udzielonym mi wywiadzie powiedział: „Zawsze nasze spektakle były trochę formą eskapizmu. Zawsze to była ucieczka od bieżączki do piwnicy. (…) Na pewno mamy w sobie potrzebę, żeby reagować – a reakcje u nas są zawsze komediowe, ale wciąż szukamy tonu, w jakim się teraz powinno wypowiadać. Bo ani artystowska, nieskontaktowana z rzeczywistością zgrywa nie wystarcza, ale też rechot internetowy – to nie jest nasz styl”. Zaś zapytany o inspiracje nie ukrywał, że jest ich dużo, ale większym problemem jest znalezienie takiej formy, która „przebije się do widzów, z jednej strony przez ten tumult memicznego banału, z drugiej przez świetny PR bardzo rozwiniętej międzynarodowej internetowej rozrywki”.

Jak być Polakiem i niedrogo za to zapłacić to słowno-muzyczny spektakl bardzo dobrze wpisujący się w formułę piwnicznego teatru jako „placu zabaw dla dorosłych”, który w szaleństwie naszych czasów próbuje pokazać jak ważna jest wolność i jej wpływ na charakter naszego wspólnotowego istnienia. Przedstawienie z pozoru może wydawać się wydarzeniem mocno spontanicznym, ale tak naprawdę oparte jest na napisanym od początku do końca tekście. Scenariusz trojga współpracowników Klubu Komediowego (wcześniej popełnili razem Tajemnicę beletrysty, czyli ostatnią czytelnię w Imielinie, rzecz traktującą o dzisiejszym czytelnictwie w kontekście literackich trendów i czytelniczych apetytów) korzysta pełnymi garściami z wyrafinowanego humoru, z absurdów słowno-sytuacyjnych, z licznych trawestacji, odniesień i aluzji, które budują specyficzny język i poetykę czasami zbliżoną do typowej satyry, a czasami nawet do zagrań przynależnych farsie czy charakterystycznej komedii. Stawianie pytań, niekiedy nawet bardzo błahych, urasta tutaj nierzadko do egzystencjalnych rozważań, co wzbudza uśmiech na twarzach widzów. Bo jak się nie śmiać, kiedy problemem staje się zjedzenie zupy pomidorowej… przecież trzeba zdecydować: z kluseczkami czy z ryżem.

Akcja dzieje się w naszym nadwiślańskim, pogrążonym w kryzysie kraju, w którym zdesperowany pan Felicjan (w tej roli Szymon Roszak) we wtorkowe popołudnie kończące długi weekend, zamiast rozpocząć pisanie wiekopomnego dzieła „o kryzysie męskości oficera Gwardii Napoleońskiej, który w głębi duszy czuje się prostym austriackim doboszem”, postanawia zgłębić wiedzę zawartą w Bezradniku inteligenta. Tymczasem pojawia się u niego tajemnicza i mało konkretna Rodakolożka Arleta Ankieta (Weronika Nockowska), która w ramach patriotycznych obowiązków i w trybie zdrobnień nie do wyłączenia przypomina mu o niespłaconym kredyciku… wobec obecnych, jak i przyszłych rodaków. Ale także wskazuje możliwość znalezienia ulżki... . I wtedy zaczynają się peregrynacje obojga, niekiedy mocno niebezpieczne z racji dość nietypowych postaci, które spotykają na swej drodze. Wystarczy ich przedstawić: coach Alojzy Mielizna i błazen ponadnarodowy (Mateusz Lewandowski), działaczka Polskiej Partii Wyparcia, koszmarna baba od matmy, przedsiębiorcza brafiterka (Magdalena Smalara), by zorientować się co spotka naszych protagonistów choćby w Ministerstwie Niepewnego Jutra, sanatorium korowców (członków Komitetu Obrony Resentymentów) czy jak skończy się wyprawa Felicjana na ryby, suto podlewana podlaską odmianą „prosocco”. Okazuje się, że wszystkie opisane przez scenarzystów sytuacje, z nieodłącznym arcypolskim kebabem z Dworca Centralnego włącznie, są podatne na żarty, które mogą mieć również wartość terapeutyczną, jako że dają nam możliwość dłuższego wypatrywania ratunkowego światełka w tunelu.

Autorzy scenariusza w swoich diagnozach umiejętnie łączą groteskę z ironią czy rubaszność z karykaturą. Widać, że potrafią „wąchać” czas, w którym żyjemy, tym samym wejść w mentalność Polaków, w odnajdywanie istoty polskości w naturze i kulturze oraz eksplorowanie w aktualnościach tego, co stanowi o naszym rodzimym piekiełku. Pokazują, jak ta polskość (której koszty pan Felicjan będzie chciał w urzędzie obniżyć) z symbolami Wyspiańskiego rodem z Wesela może wstrząsać nami psychicznie i to w różnych wariantach. Dostaje się też polskiej inteligencji, która w obliczu narodowych podziałów próbuje odgrodzić się od świata pójściem na wewnętrzną emigrację. Scenarzyści próbują nam podpowiedzieć jak wyjść z zagubienia, żartując, ale nie stroniąc też od tonów melancholijno-lirycznych (finałowa piosenka ankieterki Póki co zwiejmy stąd myślami). Tekst jest błyskotliwy, inteligentny, nieoczywisty, a scena roi się od gagów słowno-sytuacyjnych. Aktorzy bez problemu i ze swadą wchodzą w skóry groteskowych, potraktowanych czasami kabaretowo postaci. Są barwi, zabawni, śmieszni i przez to szalenie wyraziści. Łapią też doskonały kontakt z publicznością.

Jak być Polakiem i niedrogo za to zapłacić skupia w sobie jak w soczewce wszystkie elementy stylu i poetyki spektakli prezentowanych przy Nowowiejskiej. Harmonijnie łączy monologi i scenki aktorskie z piosenką (oto tylko jeden z niezapomnianych refrenów: „Sobą bądźta, się nie bójta / Jak czujeta się, tak czujta / Od proboszcza aż po wójta / Chceta to się wyautujta" w brawurowym wykonaniu Magdaleny Smalary jako Kazka, człowieka podlaskiego), tworząc zadzierzysty kalejdoskop sekwencji unurzanych w absurdalno-logicznym i parodystyczno-groteskowym sosie.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne