EN

28.12.2022, 18:10 Wersja do druku

Pełnym głosem

mat. Filmu Polskiego

Powody, dla których Mackiewicz stał się outsiderem nie tylko za życia, ale i po śmierci, tak, że nawet dziś pozostaje dla wielu pisarzem w gruncie rzeczy nieznanym, wciąż czekającym na odkrycie, poznajemy podczas spaceru bohaterów nad Izarą. To kulminacja spektaklu, a zarazem chyba najlepiej zagrana scena. Niezwykle dramatyczna, rozgrywająca się ponad wypowiadanymi kwestiami - pisze Kalina Zalewska w felietonie dla portalu Teatrologia.info.

Odchodzący powoli rok 2022 był między innymi rokiem Józefa Mackiewicza. Sejm zdecydował tak z powodu studwudziestolecia urodzin pisarza, ale też, jak się zdaje, z racji jego ciągle niejasnej pozycji w polskiej kulturze i dotkliwej nieobecności w świadomości współczesnych. Wydawało się, że nawet w jubileuszowym roku niewiele się w tej sprawie zmieniłoJednak w połowie grudnia, za sprawą Instytutu Pamięci Narodowej, doszło do premiery pierwszego fabularnego filmu o pisarzu. Dzieła kameralnego, ale wyrazistego, formą przypominającego spektakl telewizyjnego teatru.

Mackiewicz w styczniu 1945 roku wyjechał z Polski, dzieląc los innych emigrantów: jego powieści i publicystka nie były wydawane ani komentowane w kraju. Także na emigracji nie został uznany za swego i gdyby nie Jerzy Giedroyc, redaktor paryskiej „Kultury”, głos pisarza pozostałby niesłyszalny. Z racji intelektualnej niezależności, silnego charakteru i radykalnie antykomunistycznych poglądów, Mackiewicz nie zagrzał miejsca w żadnym emigracyjnym środowisku. Zamieszkał wraz z żoną w Monachium, gdzie Barbara Toporska pracowała w Głosie Ameryki. Oboje znaleźli się w kręgu wpływów Jana Nowaka-Jeziorańskiego, zagorzałego przeciwnika pisarza, wieloletniego dyrektora Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

I właśnie w Monachium, jesienią roku 1968, toczy się akcja filmu-spektaklu Czarny sufit Arkadiusza Biedrzyckiego, autora scenariusza i reżysera. Bohaterami są Józef Mackiewicz (Marek Kalita), jego żona (Agnieszka Wosińska) i Jerzy Giedroyc (Krzysztof Stroiński), przybywający w odwiedziny z korektą powieści Nie trzeba głośno mówić. Decyzja o takim akurat wyborze bohaterów i lokalizacji akcji, wydaje się niezwykle celna, a kwestia Jeziorańskiego wybucha niemal w pierwszej scenie. Pozbawił on pracy Mackiewicza, a potem jego żonę, skazując oboje na życie w nędzy i role definitywnych outsiderów. Fakt, że Biedrzycki poruszył tę kwestię, wydaje się istotny. Może wkraczamy w etap, kiedy także o powojennych emigrantach będziemy mówić pełnym głosem, oddając im należne zasługi, ale nie ukrywając wad. Portretując konflikty, które ich dzieliły.

Niektóre z nich brzmią znajomo. W pełnej pasji rozmowie Mackiewicza z Giedroycem widać polemiczną naturę pisarza, który dostrzega kompromisy współczesnych, układających się z Rosjanami, od Watykanu, poprzez Jeziorańskiego, na polskim Kościele kończąc. Marek Kalita gra odważnego, jasno widzącego słabości takich postaw ambasadora prawdy, który i Giedroycowi potrafi się postawić.

Jako przeciwnik jakiegokolwiek porozumienia z Sowietami ma rację, zważywszy fakt, że zawsze jest to rodzaj paktu z diabłem. Ale swoją rację mają także krytykowani – Prymas, który usiłował przeprowadzić rodaków przez czerwone morze komunizmu i bywał zmuszony do kompromisów, albo Jeziorański, przyjmujący amerykański punkt widzenia, czyli akceptację pojałtańskiego porządku, prowadzący jednak najbardziej znienawidzoną w PRL-u rozgłośnię. Istnieje bowiem racja intelektualistów, których zadaniem jest obrona prawdy i świadczenie o niej pełnym głosem, oraz racja polityków, liderów, przewodników narodu, którzy muszą liczyć się z realiami: z przewagą przeciwnika, słabością we własnych szeregach czy faktem, że to jeszcze nie czas, by otwarcie podważać sojusze.

Grający Redaktora Krzysztof Stroiński – żeby podtrzymać co chwila rwącą się rozmowę – łagodzi zatem ostre filipiki Mackiewicza, mimowolnie stając się adwokatem kolejnych adwersarzy pisarza. Narzeka nawet na własną nieudolność, żeby nawiązać porozumienie, szukając sojusznika w Barbarze (w udanej interpretacji Wosińskiej). Widzi bowiem parę polskich pisarzy (Toporska nie tylko pisała, ale zdobywała za to wysokie nagrody) z trudem wegetującą wśród swoich, choć z klasą, której można im pozazdrościć. Potraktowanych jednak przez los i przez rodaków niezwykle surowo.

Powody, dla których Mackiewicz stał się outsiderem nie tylko za życia, ale i po śmierci, tak, że nawet dziś pozostaje dla wielu pisarzem w gruncie rzeczy nieznanym, wciąż czekającym na odkrycie, poznajemy podczas spaceru bohaterów nad Izarą. To kulminacja spektaklu, a zarazem chyba najlepiej zagrana scena. Niezwykle dramatyczna, rozgrywająca się ponad wypowiadanymi kwestiami. W spojrzeniach, pauzach, drobnych gestach, które zdradzają rozpacz i nieoczekiwanie łączą obu rozmówców. Ujawniają, skąd wzięła się niechęć do Sowietów i dlaczego trudno w tej sprawie o wybaczenie.

W spektaklu słychać dzisiejsze dylematy, jak stosunek do Rosjan czy meandry nie zawsze przejrzystej polityki Watykanu, a Mackiewicz i Jeziorański reprezentują tu niejako dwie, skłócone dzisiaj Polski, które Giedroyc próbuje pogodzić ze sobą, a przynajmniej opatrzyć krwawiące rany. No i mamy wreszcie portret pisarza, bardzo sugestywnie zagranego przez Marka Kalitę.

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Kalina Zalewska

Data publikacji oryginału:

22.12.2022