"Psie serce" Michaiła Bułhakowa w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Wszystkich.
Do Współczesnego tym razem pojechałem do Warszawy, bo wrocławski Współczesny pogrążony jest w remoncie. Będzie wprawdzie premiera, ale w gościnie u Capitolu. Trzy i pół godziny pociągiem z Lublina, deszcz, walka z czasem. W dodatku lekturą literackiego oryginału parę dni wcześniej skazałem się na całkowitą, zupełną i wyłączną teatralność, bez zaskoczeń wynikłych z nieznajomości tekstu. Gdy Szarikow zawahał się, próbując sobie przypomnieć, z kim korespondował Engels w czytanej książce, już, już miałem podpowiedzieć, gdy okazało się to niepotrzebne. W kilku miejscach jednak wierność odwzorowania na scenie przerosła moją pamięć. Nie pamiętałem operacji jąder głównego bohatera. Poprzestałem w swoim wspomnieniu z lektury na przysadce mózgowej i podejrzewałem teatralnych realizatorów o tani efekt poza wolą i wiedzą Bułhakowa. Niesłusznie. Przepraszam. Inscenizacja "Psiego serca" wydaje się zadziwiająco wierna tekstowi rosyj