Dyrektor teatru nie powinien polemizować z dziennikarzem. Nie dlatego, że dziennikarz ma zawsze rację, bo często jej nie ma, ale dlatego, że dziennikarz z natury rzeczy ma zwykle ostatnie słowo. Bywa więc to dla polemisty krok samobójczy - pisze Jadwiga Oleradzka, dyrektor Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu, w odpowiedzi na tekst Grzegorza Giedrysa z Gazety Wyborczej - Toruń.
Robię ten krok, po przeczytaniu tekstu p. Grzegorza Giedrysa "Wizerunek Torunia tworzy kultura wysoka". Zacząć trzeba od metody, jaka autor się posłużył. Jest to metoda porównań. Ktoś zrobił remont i "stał się jednym z najnowocześniejszych teatrów w kraju". Ktoś zrobił rewolucję(?) inicjując dyskusję o powrocie teatru lalek do telewizji. Efekt "rewolucji"? "Zainteresowanie spektaklami jest tak duże, że teatr musi stale poszerzać swój repertuar". Teatr za miedzą drukuje blogi widzów na swojej stronie internetowej (był jeden!) - a "premiery poprzedzają dyskusje z widzami". A Teatr Horzycy? Ani remontów, ani blogów, ani dyskusji przed (?) spektaklami! Teatr śpi. Oto reductio ad absurdum, jakie jawi się po przeczytaniu tekstu. Ponieważ trudno dyskutować o dyskusji (Czy "rewolucja sprawiła, że teatr lalek powrócił do telewizji? O czym jest dyskusja przed spektaklem, skoro nikt go nie widział?) skupię się na faktach, zaczynając od rzeczy najprosts