"Kordian" Juliusza Słowackiego w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Krystyna Gucewicz.
Trzeba mieć nie tylko talent, ale dużo determinacji i odwagi, ażeby sięgnąć po kanon i próbować wywalczyć dla niego miejsce w dzisiejszym pejzażu teatralnym. Jan Englert znalazł w sobie tę siłę i tę pewność. Uznał, że godnym aktem dla uczczenia podniosłego jubileuszu 250-lecia Teatru Narodowego będzie wystawienie "Kordiana", jednego z najbardziej niezwykłych dzieł w polskiej literaturze dramatycznej. Nie pomylił się. Powstało przedstawienie wybitne, refleksyjne, głębokie i mądre, ponadprzeciętne pod każdym względem - filologicznym, inscenizacyjnym, aktorskim, ideowym. To nie zdarza się co dzień. A wtedy mamy kłopot. Niepokój obserwatorów rośnie, kiedy artyzm i przesłanie dzieła sztuki szybują ponad wszechobecną przeciętną. Powiem wprost: od wielu lat nie podarowano nam w teatrze polskim tak wartościowej premiery i tylu istotnych pytań w każdej "godzinie myśli". Tak ważnego dyskursu sumień. Englert mierzy wysoko. Z czułością, zatro