EN

24.02.2025, 14:02 Wersja do druku

Pakujemy manatki

„Pakujemy manatki” w reż. Remigiusza Brzyka we wrocławskiej filii Akademii Sztuk Teatralnych z Krakowa. Pisze Michał Derkacz w portalu wroclaw.dlastudenta.pl.

fot. Rafał Skwarek

8 lutego 2025 roku odbyła się premiera spektaklu dyplomowego studentek i studentów Wydziału Aktorskiego AST Wrocław pt. „Pakujemy manatki” na podstawie tekstu Hanocha Levina, a w reżyserii Remigiusza Brzyka. Czy jest to udane dzieło?

Bez wątpienia, nie mamy tym razem do czynienia z tak komediowym i nastawionym na rozrywkę spektaklem jak niedawna „Arabela”. Tytuł „Pakujemy manatki” odnosi się bowiem nie tylko do wyjazdu na wymarzone wakacje, czy wyprowadzki z domu uciążliwego lokatora, ale też odchodzenia z tego świata, umierania. Całość jest zatem dość smutna, refleksyjna, miejscami nawet depresyjna, ale nie zabrakło także miejsca na chwile radości i pozytywnych wrażeń.

Jak na dyplom aktorski przystało, cała dziesiątka młodych artystów musiała wykazać się dojrzałością i całą paletą umiejętności. Jednak (co zaskakujące) nie dostaliśmy tu typowego schematu, w którym każda postać dostaje swoje „popisowe 5 minut”, lecz nastawioną głównie na opowieść konstrukcję dramaturgiczną z wyraźnie zarysowanymi głównymi bohaterami i tymi drugoplanowymi w tle.

Kwestia oceny poszczególnych występów nie jest przez to zbyt klarowna, ale i tak jesteśmy w stanie pochwalić studentów AST za udane kreacje bohaterów zazwyczaj znacznie od nich starszych. Mało kto gra tutaj osobę młodą i energiczną. Więcej jest tu „milenialsów” niż przedstawicieli pokolenia „zetek”, a trafia się nawet pani seniorka, czasem tylko wstająca z łóżka.

Brawa należą się obsadzie za wiarygodne odegranie tych wszystkich ról, a warto zaznaczyć, że zadań aktorskich było tu co nie miara. W spektaklu można zobaczyć i usłyszeć m. in. popisy wokalne, akrobatyczne, jazdę na rowerze, animację dużych i małych lalek czy zdalne kierowanie zabawkowym samochodem.

Często też dana postać zamienia się w operatora kamery, bo „Pakujemy manatki” to przedstawienie bardzo multimedialne i nowoczesne, w którym części naprawdę sporej scenografii nawet nie widać z widowni i jest nam ona prezentowana poprzez ujęcia kamery z obrazem przekazywanym na wielki ekran.

Jeśli mielibyśmy wskazać jakieś mankamenty tej sztuki, to byłby chyba tylko czas trwania, bo 120 minut potrafi zmęczyć, gdy dłuższymi momentami na scenie nie dzieje się nic szczególnie ciekawego. Przekaz końcowy jest natomiast bardzo wartościowy i godny pochwały. To dojrzała tragikomedia dla widzów w różnym wieku, traktująca o końcach rozmaitych relacji. Końcach nagłych, których zaistnienie boli najbardziej, ale też tych od dawna się zapowiadających, mozolnie uciskających i duszę i serce.

Źródło:

wroclaw.dlastudenta.pl
Link do źródła

Autor:

Michał Derkacz

Data publikacji oryginału:

10.02.2025