„Othello” Williama Shakespeare'a w reż. Marty Pazos, Compañia Voadora w koprodukcji z Mostra Internacional de Teatro w Ribadavii, Teatro de La Abadía w Madrycie i Teatro Nacional São João w Porto. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
„Othello” William Shakespeare w reżyserii Marty Pazos to hiszpańsko-portugalska koprodukcja. W rok od premiery w madryckim Teatro de La Abadía i po odbyciu tournée po hiszpańskich miastach, w maju tego roku w Teatro Nacional São João w Porto została pokazana wersja portugalska.
Przedstawienie przygotowane przez zespół z hiszpańskiej Voadory stawia akcent na problem przemocy wobec kobiet, ich pozycję w patriarchalnym społeczeństwie, jednocześnie podkreślając ich jednostkową siłę. Co jest sztuką przy wystawieniu dramatu opisującego męski świat.
Mari Paz Sayago (Desdemona) pełni w przedstawieniu funkcję narratorki, wypowiada wszystkie kwestie, w zależności od osoby modulując głos. Pozostali wykonawcy poruszają ustami, ale przypisane im słowa „wypowiadają” ekspresją ciała. Stawia to bohaterkę w zupełnie innym świetle. Mimo że jej los od samego początku jest określony, to nawet po śmierci jest wciąż istotną uczestniczką spektaklu. Desedmona to pełnoprawna członkini weneckiej społeczności, jej stała obecność pozwala stwierdzić, że kobieta przewodzi w tym świecie siłą uczuć, nawet sama decyduje, o tym, co ma ją spotkać. Śmierć nie jest wynikiem zazdrości męża, a jej ofiarą za miłość ponad wszystko.
Othella w zgodzie z dramatem gra czarnoskóry aktor Chumo Mata, ale interpretacja tej postaci zaskakuje już w pierwszej scenie – Maur oswajany jest przez Desdemonę niczym dzikie zwierze, dzięki tresurze „bestia” łagodnieje. Twórcy zdecydowali się na jeszcze inny trik obsadowy, Jago... jest kobietą, co można uznać za kolejny feministyczny akcent przedstawienia. Bohaterka Any Esmith to główna antagonistka Desdemony, są jak siostry rywalizujące na śmierć i życie. Jago walczy o wpływy w Wenecji, prowadząc nieczystą grę, chce pociągać za wszystkie sznurki. Triumfuje, a tym samym świat, w którym przyjdzie wszystkim żyć ma niewiele wspólnego z sielanką. W finale Jago sam zostaje na scenie, a litery „hell” (piekło po angielsku) w napisie „Othello” płoną.
Szekspirowską obsadę zredukowano do sześciu postaci, zwarta fabuła pozwala bez problemu śledzić temat. Scenografia składa się przede wszystkim z łososiowych, przezroczystych kurtyn i złotego, rozgałęziającego się podestu. Na pierwszy rzut oka wygląda to na współczesny apartament lub scenografię do sesji fotograficznej dla magazynu „Vogue”. Tym bardziej, że kostiumy są bardzo glamour, łączą elementy z epoki ze współczesnymi, obnażają aktorów. Zasłony nawarstwiają się, postaci między nimi kluczą, co stwarza atmosferę tajemnicy i głębi.
Mimo wywoływania efektu trwogi, aktorzy bawili się grą z właściwą południowcom lekkością bytu, co jeszcze podkreślała klubowa muzyka Hugo Torresa. Ci, którzy skończyli swe sceny, zerkali zza kurtyn na kolegów.
***
William Shakespeare
„Othello”
reżyseria: Marta Pazos
Compañia Voadora w koprodukcji z Mostra Internacional de Teatro w Ribadavii, Teatro de La Abadía w Madrycie i Teatro Nacional São João w Porto; premiera: 15 maja 2021
występują: Joaquin Abella, Ángel Burgos, Ana Esmith, Chumo Mata, Mari Paz Sayago, Hugo Torres
***
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII i IX Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.