EN

17.02.2025, 14:59 Wersja do druku

Oświecenie nad Wisłą nie tylko w rytmie disco

„Casanova. Warszawskie zauroczenie” Macieja Łubieńskiego i Michała Walczaka w reż. Michała Walczaka z Pożaru w Burdelu w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Beata Kośmider w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. Pożaru w Burdelu

Casanova, rok po premierze, powraca do Rampy. Jak wiadomo – noblesse oblige, a kabaret zobowiązuje do traktowania o aktualnych kwestiach. Zatem „Casanova. Warszawskie zauroczenie 2025” to wersja zaktualizowana o nowe wątki i postacie.

Opowiedzieć fabułę kabaretu, to trochę jak nieudolnie przetłumaczyć kawał. A zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze spektaklem „Pożaru w Burdelu” według scenariusza Macieja Łubieńskiego i Michała Walczaka. Toniemy w mnogości wątków, która – akcentowana tempem przechodzenia do kolejnych aluzji – wymaga nie lada skupienia i chyba tylko sztuczna inteligencja byłaby w stanie niczego nie przeoczyć (a czy wszystko by zrozumiała, to już inna kwestia). Nakreślę więc jedynie skromny rys.

Otóż bilet na „Casanovę” to niema zgoda na podróż w kapsule czasu – pomiędzy XVIII wiekiem a teraźniejszością. Scena raz należy do Giacomo błąkającego się między dworami króla Stasia a carycy Katarzyny (i zaglądającego przy okazji w odmęty Wisły), by po chwili stać się ringiem dla walki przedwyborczej Rafała i Karola (udany debiut w Burdeltrupie Karola Osentowskiego i Konrada Marszałka). Jest miejsce na warszawskie legendy (w ich wizualizacji pomagają lalki-kukiełki autorstwa Konrada „Kony” Czarkowskiego), jak i na symbole nowoczesności typu Robot z Centrum Nauki Kopernik (rolę kreuje Katarzyna Koziorz) oraz upiory teraźniejszości reprezentowane przez Zawiszę Czarnka (Julian Mere), Profesora Maxa Hardkora (Maciej Łubieński) – którego niecne zamiary z czasem wypływają na powierzchnię, a także grzmiącego z ambony przedstawiciela kleru (Andrzej Konopka). Ze sceny – z jednej strony – wybrzmiewają rzewne i zarazem buntownicze głosy o niepewnym losie aktorów i marnej kondycji polskiej budżetówki (niezawodna Agnieszka Makowska jako mgr Marzena Świrska-Wnerwińska), a z drugiej strony – płyną mrzonki w stylu mission impossible, czyli: make Poland great again (puszczając oko do Ameryki).

Wartka akcja, inteligentny humor i absurdalne wizje – tym uwodzi Burdelwersum. Jednocześnie „Casanova. Warszawskie zauroczenie 2025” wspiera się dodatkowo na dwóch filarach zapewniających sukces. Pierwszy filar to obsada. Andrzej Konopka – jako Burdeltata – to niezawodny wodzirej. Jedno zadziorne spojrzenie, jeden zawadiacki uśmiech i publiczność należy do niego; jeden gest – i widzowie wchodzą w interakcję. Anna Mierzwa z pazurem kreuje postać carycy, śmiech Agaty Łabno (w roli nie do końca zrównoważonej Syreny) niesie się do ostatnich rzędów widowni, a Filip Cembala – jako Giacomo Casanova pretendujący do funkcji ministra do spraw karnawału – wyjątkowo mi piace.

Drugi zaś filar to muzyka i umiejętności wokalne, bez których o musicalu nie może być mowy. Tego, co przygotował Wiktor Stokowski, trudno nie pochwalić. Różnorodność gatunków muzycznych nie tylko ubogaca wrażenia, ale stwarza również aktorom okazję do pełnej prezentacji. Widzowie zostają zanurzeni w kompilację rocka (również w wersji hard), bluesa, rapu i, chcąc nie chcąc, przedwyborczego disco polo. Anna Mierzwa imponuje silnym głosem, Max Łubieński zaskakuje rapową nawijką (i spójną stylizacją), bas-baryton Michała Justy chwilami wypełnia przestrzeń, a Agata Łabno i Filip Cembala łączą głosy w lirycznym duecie. Sam Wiktor Stokowski zasiada na scenie, grając na klawiszach i gitarze elektrycznej, Maciej Łubieński gra na wiolonczeli i gitarze basowej, a Michał Justa na perkusji.

„Pożar w Burdelu” to musicalowy kabaret, który zwykłam odbierać jako kompozycję. Liczy się efekt całości. Dostarczy niezapomnianych wrażeń, jeśli tylko mu się na to pozwoli.

Tytuł oryginalny

Oświecenie nad Wisłą nie tylko w rytmie disco

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Beata Kośmider

Data publikacji oryginału:

16.02.2025