Ze sporym opóźnieniem wydane zostały, przygotowywane na stulecie Reduty, diarystyczne zapiski Juliusza Osterwy zebrane w tomie Dzienniki wypraw 1938-1939. W notatkach z trwającego od maja do końca lipca 1939 objazdu zespołu Reduty z Powrotem Przełęckiego Jerzego Zawieyskiego znalazły się uwagi Osterwy o Żydach mogące dać asumpt do oskarżenia go o antysemityzm. Pominięte one zostały w pierwszej publikacji tych zapisków na łamach „Tygodnika Powszechnego” w 1957, zapewne przygotowanej przez zmarłą w sierpniu Józefę Hennelową, która wtedy ogłosiła napisaną wraz z Jerzym Szaniawskim biografię Osterwy.
W Nowogródku 23 lipca 1939 zapisał bowiem Osterwa: „Żydów bez liku. Dawniej było tu 93% – dziś ich jest >>tylko<< 70%. Chodzi się po >>Starowierku<< jak po palestyńskim miasteczku. W teatrze – w kuluarach – żydowskie ogłoszenia reklamowe – po żydowsku drukowane. Wszędzie szwargot żydowski. Utwierdzam się w przekonaniu, że w budzącej się Polsce nie byłoby ani grzechem, ani błędem, gdyby Żydom >>obywatelom polskim<< zabroniono mówić szwargotem. Przecież to nie jest ich język narodowy – ale spekulacja szyfrowo-językowa, ułatwiająca oszukaństwo gojów.
Obywatel polski musi władać językiem polskim. Jeżeli Żydzi nie chcą być Polakami wyznania mojżeszowego, to pragnąc należeć do państwa pols[kiego] muszą posługiwać się językiem wyłącznie polskim. Niezależnie od tego mogą się ze sobą porozumiewać po hebrajsku, ale żargon trzeba wytępić w Polsce, jak kołtun głowiasty. Myślę o tym ze złością, bo budynek, w którym występowała Reduta, był z naszej inicjatywy zbudowany przez ówczesnego wojewodę Beczkowicza i wyglądał jak pawilonik z wystawy paryskiej. Dziś po 10 latach jest to wzorowo antypatyczna niechlujna stajnia, obrzydliwa, śmierdząca. Wstyd! Jest to wina Żydów przedsiębiorców – a swoją drogą gdyby tu wpadł na chwilę premier Składkowski, to by w sekundzie zdecydował dymisję wojewody Sokołowskiego, wicewojewody, starosty, burmistrza i innych.
Polacy, którzy przybyli na Powrót Przeł.[łęckiego] – pięknie słuchali tekstu. Cóż z tego? Skoro nie mają mocy, żeby przeciwstawić się cuchnącej atmosferze budynku. Pociecha tylko ta, że powstanie nowy budynek i że kino oddadzą Aryjczykowi.”
W Lidzie, następnego dnia, bo 24 lipca, Osterwa kontynuował swe rozważania: „Sala jaka taka – scenka normalna, natomiast przebieralnie gorsze od chlewów – ściany brudne zapisane żydowskimi autografami. Akustyka niezła. Słabiej było w kasie niż w roku zeszłym. Marna reklama i bojkot budynku przez Żydów.
Znów problem żydowski. Polska nie będzie Polską, jeśli tego problemu nie rozwiąże. Oni nam życie obrzydzą, jak pluskwy, jak wszy. Żołnierze starzy twierdzą, że najgorszym ich wrogiem na wojnie są wszy. Żydzi nas rozłożą nie kulturą ducha ani pieniędzmi, ale ilością.”
Edytor dziennika, Andrzej Kruczyński, we wstępie zatytułowanym Ostatni objazd Reduty, usiłował usprawiedliwić owe opinie Osterwy jego dążeniem do modernizacji Polski. „Drażniło go wszystko to, co >>stawało na drodze<< rozwojowi. Stąd niechęć do żydowskiego języka jidisz [!], który według niego hamował integrację społeczną i konserwował zaściankowość kresowych miasteczek”.
Niestety, nie sposób zredukować wymowy tych zapisków do negatywnej oceny jidysz nazywanego pogardliwie szwargotem. Szczególnie niepokojące jest w nich odwoływanie się do pojęć rasistowskich jak „Aryjczyk” oraz porównanie Żydów do wszy, antycypujące nazistowską propagandę, w tym plakat rozlepiany wokół gett w Generalnym Gubernatorstwie mający potęgować odrazę i lęk. Jednak Osterwa po prostu podzielał poglądy na kwestię żydowską Polaków w Dwudziestoleciu identyfikujących się z endecją, ale także z sanacją ciążącą w jej stronę po śmierci Józefa Piłsudskiego i powołaniu Obozu Zjednoczenia Narodowego, do którego Reduta zgłosiła akces w kwietniu 1937, w dwa miesiące po ogłoszeniu deklaracji ideologicznej ruchu. Oba te ugrupowania polityczne, przede wszystkim Narodowa Demokracja, ale w znacznym stopniu także ulegająca jej ideom sanacja, usiłowały wtedy rozwiązać problemy społeczne wynikające z istnienia w Polsce trzy milionowej mniejszości żydowskiej poprzez popieranie jej emigracji do Ziemi Izraela, Ameryki, a nawet Afryki.
Lecz w ramach prób narzucenia polskiej kulturze ahistorycznych reguł politycznej poprawności Osterwa może zostać uznany za antysemitę, podobnie jak stał się nim jego mentor Stefan Żeromski po dokonaniu w 1999 przez Bożenę Umińską-Keff analizy zawartej w Przedwiośniu przechadzki Cezarego Baryki po północnej dzielnicy Warszawy, zamieszkałej przez ubogich Żydów. A Umińska-Keff wręcz sugerowała, że Żeromski mógłby poprzeć eksterminację Żydów.
Warto więc przypomnieć, że w roku 1925, gdy zostało wydane Przedwiośnie, Osterwa udzielił wywiadu polskojęzycznemu dziennikowi syjonistów „Nasz Przegląd” w ramach ankiety: Pisarze, artyści i uczeni polscy w kwestii żydowskiej. Przedrukowałem go w antologii Artyści i pisarze polscy o teatrze żydowskim opracowanej w 1992 roku do „Pamiętnika Teatralnego”. Osterwa bowiem wspominał Dybuka Szymona An-skiego w reżyserii Dawida Hermana, obejrzanego cztery lata wcześniej w prapremierowej realizacji Trupy Wileńskiej. Z kolei Tadeusz Boy-Żeleński w 1928 w omówieniu inscenizacji wileńczyków Nocą na starym rynku Icchaka Lejba Pereca ujawnił, że Osterwa rozmawiał z dyrektorem Mordechajem Mazo o wspólnym odegraniu przez ów zespół jidyszowy i Redutę Sędziów Stanisława Wyspiańskiego. Aktorzy Trupy Wileńskiej mieli odtwarzać postacie żydowskie, a redutowcy – chrześcijan. A więc Osterwa uznawał jeszcze wówczas jidysz za pełnoprawny język środkowoeuropejskich Żydów. Traktowany był on jako żargon ze względu na połączenie w nim różnorakich obcych wpływów. Natomiast Osterwa wręcz obsesyjnie dążył do zachowania czystości języka. Domagał się przecież usunięcia z polszczyzny cudzoziemskiego słownictwa i zastąpienia go rodzimymi neologizmami. We wrogości do jidysz bynajmniej też nie był odosobniony. W Izraelu, gdzie hebrajski w 1948 stał się urzędowym językiem, syjoniści wręcz zabraniali posługiwania się jidysz. Aż do połowy lat pięćdziesiątych obowiązywał w Izraelu zakaz grania przedstawień w jidysz.
Również Osterwa zdecydowanie popierał odradzanie się za sprawą syjonistów hebrajskiego, będącego przy tym językiem Biblii. W Wilnie w 1931 doszło do – wzorowanego na współpracy Moskiewskiego Teatru Artystycznego z Habimą przy Dybuku, granym pohebrajskuw inscenizacji Jewgienija Wachtangowa- przygotowania przedstawienia Hebrajskiego Studia Dramatycznego Zagłada domu cadyka Pereca pod kierunkiem członków Reduty: najpierw Zygmunta Chmielewskiego, potem Haliny Gallowej, a wreszcie Iwo Galla. Premiera odbyła się 2 czerwca 1931 w wileńskim Konserwatorium. Mieczysław Limanowski opublikował w „Słowie” obszerną recenzję pełną respektu dla żydowskiej tradycji. W roku następnym w Łodzi z podobnym studiem hebrajskim współpracował Edmund Wierciński przejęty ideami Reduty.
Wraz z Wiercińskim w 1927 z wileńskiej Reduty odszedł do Teatru Nowego w Poznaniu Zawieyski, którego sztukę Powrót Przełęckiego latem 1939 prezentował na kresach Osterwa. Prawdopodobnie Osterwa nie miał świadomości, że Zawieyski, noszący po ojczymie nazwisko Nowicki, był synem łódzkiego Żyda Feintucha. Skądinąd wiedząc o tym, inaczej dzisiaj postrzegam pomieszkiwanie Zawieyskiego w Warszawie z prototypem Racheli z Wesela, Józefą, a właściwie Perel Singer, po jej wyjeździe z Krakowa w 1942 z fałszywą kenkartą, wystawioną dzięki metryce chrztu dostarczonej przez księdza z Kościoła Mariackiego.
W tym samym mniej więcej czasie, 12 grudnia 1942, Osterwa wybrał się w Krakowie na znane mu z dzieciństwa Podgórze, gdzie ujrzał pozostałości po getcie zlikwidowanym właśnie przez Niemców po przeniesieniu jego mieszkańców do Płaszowa albo wywiezieniu do obozów zagłady. W diariuszu zapisał lakoniczne zdanie przytoczone przez Józefa Szczublewskiego w Żywocie Osterwy: „Mur żydowski już rozwalony, bo getto zniesione – garść Żydów mieszka za drutami”. Mam nadzieję, że jak wielu polskich katolików w międzywojniu ulegających szerzącemu się antysemityzmowi, w obliczu Zagłady Osterwa zrewidował swój stosunek do Żydów.
W Dziennikach wypraw moją uwagę przyciągnął jeszcze jeden passus. 25 lipca 1939, czyli zaraz po spisaniu negatywnych uwag o Żydach, Osterwa przygotował – nawiązujące do dramatu Juliusza Słowackiego Złota Czaszka – zestawienie symbolicznych tytułów nadanych przez niego czołowym politykom sanacyjnym. Z niejasnych powodów zostało ono pominięte przez edytora, lecz jest możliwe do odczytania dzięki reprodukcji fotokopii rękopisu:
„Marszałek Polski Edward Śmigły Rydz
Złota Czaszka – Strażnik Całości Państwa Polskiego
Józef Beck – przez którego z okazji Litwy Kowieńskiej, Zaolzia i Gdańska przemawiał Duch Narodu – Strażnik Honoru i Godności Państwa Polskiego
Eug[eniusz] Kwiatkowski – Twórca Wieczystych [?] Wartości Polski
Strażnik Skarbu Państwa Polskiego
[Felicjan] Sławoj-Składkowski – zastał Polskę zabrudzoną, a zostawił czystą
Strażnik Zdrowia Państwa Polskiego”
Jest to jeszcze jeden niezbity dowód na całkowitą identyfikację Osterwy z piłsudczykami i ich programem państwowotwórczym, o czym mówiłem, podobnie jak o przejawach antysemityzmu, w Ideologii politycznej Reduty w trakcie ubiegłorocznych obchodów stulecia jej powstania w Instytucie Sztuki w Warszawie. Przerwałem wtedy zmowę milczenia wobec tych spraw, aby powstrzymać demagogiczne oskarżenia i zaproponować rzeczową dyskusję.