O "Biegunie" w reż. Ewy Piotrowskiej z Białostockiego Teatru Lalek prezentowanym podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Dorota Kowalkowska z Nowej Siły Krytycznej.
Śmierć w swym okrucieństwie może być poetycka. A może poetyckie jest tylko jej wyobrażenie? To chyba najważniejsze pytanie, jakie każe zadać "Biegun" - trzeci poczas 29. WST spektakl Białostockiego Teatru Lalek. Przedstawienie opowiada o tragicznym powrocie z wyprawy na biegun Roberta Falcona Scotta i jego towarzyszy, odbytej w 1912 roku. W wyniku błędów kapitana, wszyscy członkowie ekspedycji giną, w męczarniach głodu i wymrożenia. Mimo nikłych szans na przetrwanie i świadomości schyłku, heroicznie walczą o każdą minutę. Choć powód i okoliczności śmierci są wspólne, życie ustaje w nich w różny sposób. Reżyserka Ewa Piotrowska zredukowała osnowę historyczną opowieści, odsunęła fakty, by w pełni skoncentrować się na akcie umierania. "Biegun" to bowiem stadium śmierci, obraz jej zmysłowego i egzystencjalnego wymiaru. Spod czarnej kurtyny wyłania się obraz śnieżnego bezmiaru. Projekcja video (autorstwa Dziugasa