EN

13.11.2023, 17:51 Wersja do druku

Ostatecznie… z godnością i humorem

„Jak się starzeć bez godności” na podstawie książki i podcastu Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej w reżyserii Macieja Podstawnego w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Dawid Stube / mat. teatru

Teatr to jest podpatrzone życie…, choć nie zawsze okiem mistrza z wielkim wyczuciem komicznego rzemiosła, który zadba o to, by zachować właściwe proporcje między komizmem sytuacyjnym, ruchem na scenie, a błyskotliwymi, ciętymi dialogami. W dodatku wie, jak zaskoczyć widza, zgrabnie lawirując między groteskowym charakterem przerysowanych postaci, a ich naturalnością. Lubimy się śmiać, bawić, obserwując z bezpiecznej perspektywy znane z codzienności problemy, wady bliźnich, niedostatki własne i otaczającej rzeczywistości. Reżyser Maciej Łubieński i autor scenariusza Maciej Podstawny, inspirując się książką „Jak się starzeć bez godności” oraz podcastem Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej, tworzą antyporadnikowy spektakl o tym samym tytule – z delikatną złośliwością, nieco większym sarkazmem, dystansem do życia i do siebie. W Teatrze Komedia będzie wesoło, choć… nie zawsze, zwłaszcza dla widzów w tak zwanym okresie „przedstarczym”. Ale ironia i autoironia oraz niewymuszony humor złagodzą bieg czarnych myśli.

Opowieść o „premeno”, czyli wieku tuż przed pięćdziesiątką, kiedy kobieta z wściekłą godnością patrzy na zmarszczki i to, co już za nią, a nigdy więcej przed nią. Kiedy coraz częściej szuka znajomych i przyjaciół wśród lekarzy, rehabilitantów czy fizjoterapeutów, zamiast wybierać astronomów i geografów bądź młodzieńców z gitarą. Cóż jej po prężącym pierś specjaliście od gwiazd, strunowych brzdęków i romantycznych metafor o kontynentach oraz Saharach, gdy strzyka w kościach, hiperlordoza utrudnia sen i jawę, nawet wzrok już nie ten i PMS ostrzejszy niż dawniej? Zaczyna rozumieć dowcipy o kolonoskopii i rezonansie magnetycznym (a jeszcze pięć lat temu wydawały się niezrozumiałe lub niewarte cienia uśmiechu). Perypetie i fikcyjne acz mocno realne sytuacje z życia przeplatają się w przedstawieniu ze stereotypami i nonsensami codzienności. Niepoprawne politycznie, antyporadnikowe teksty są podsumowaniem przeszłości, refleksją nad teraźniejszością i nieśmiałym spojrzeniem w nadciągającą jak burza przyszłość. Skutecznym, mimo wysiłków youtuberów i wszelkiej maści „patostreamerów” oraz innych wszechwiedzących, panoszących się w social mediach, którzy starość malują w różowych kolorach, albo wręcz traktują kobietę w wieku „przedstarczym” jako przezroczystą.

Treść utworu nie jest wyszukana czy szczególnie zaskakująca, a sam tekst mało odkrywczy. Spektakl czasem odrobinę się nuży i dłuży, jednak doceniam pomysł, przełożony na dynamikę i śmiech z nutą refleksji w tle. Reżyser pozwala występującym „zaszaleć”, wykazać się kunsztem zarówno w grze zespołowej, jak i w budowaniu poszczególnych ról. I przyznaję – gra aktorska sześcioosobowej ekipy (plus głos narratorki) wynagradza wszelkie braki oraz niedostatki scenariusza. W oparach nonsensów bohaterki błyskawicznie przenoszą się z domowych pieleszy, gdzie raczą się lekturą prasy, z jedynie słusznymi poradami, do klubu sportowego albo poczekalni przed gabinetem lekarza specjalisty. Lądują w szkole na zebraniu rodziców (najczęściej płci żeńskiej), u mechanika, w barze mlecznym (za sprawą pomysłowo wykorzystanych video projekcji Przemka Tokarskiego), plotkują i – czerpią radość z seksu (na scenie pokazanym z wyczuciem, bez żadnych dosłowności i dosadności).

Aktorki grają w równym, dynamicznym tempie, dzięki czemu pysznie wypadają ich kreacje – te rzeczywiste oraz alegoryczne. Tempo i przejrzystość akcji trochę się gubią, ale cały zespół gra na najwyższych obrotach, bawiąc się tekstem i sytuacją. Dialogi śmigają i – nawet jeśli bliskie banałowi – cieszą mimo wszystko. Są przecież tak mało odległe od naszej codzienności, przaśno–polskie, choć pokazują różne etapy życia człowieka dojrzałego w krzywym zwierciadle. Zaraźliwa energia bije od wszystkich pań, które ostro, drapieżnie, ale i z naturalnym dystansem grają swe role. Czasem konieczna pauza albo piosenka pozwala na oddech, chwilkę przemyśleń. Eliza Borowska błyskawicznie zmienia swoją osobowość, styl i wygląd, jak kameleon wcielając się w Elizę, groteskową Godność, Trzecią Młodość, Siostrę Apostazję nawet Krytykę Polityczną. Żongluje monologami niczym cyrkowiec, wpada z polotem w dialog i po prostu rozbraja widzów swoimi kreacjami – jej Godność jest brawurowa! Rozalia Mierzicka bywa z lekka i rozkosznie zblazowana. Gra z przymrużeniem oka, z konieczną przesadą i barwnie, a czasem bardziej serio – Rozę, Drugą Młodość, Menopauzę, Wysokie Obcasy i Wysokie Obcasy Extra. Katarzyna Żak (Kasia, Starość, Twój Styl, Zwierciadło) wciela się w postacie swoich mniej bądź bardziej rzeczywistych bohaterek gładko, z konieczną figlarnością i lekkością. Bywa żywiołowa i śmieszna, choć goryczy też w jej szaleństwach nie brakuje. Dodatkowo cieszy ucho znakomicie wykonywaną piosenką. Nie mniej udane „personki” prezentuje Irena Sierakowska jako przerażona biegiem wypadków, zwariowana Irena i Demografia. A obok nich panowie – Tomasz Dedek (czyli Facet), który wykorzystując cały swój komiczny kunszt, przebojowo oddaje charakter swojego niemłodego bohatera i Robert Ostolski w niewielkiej, acz wyraźnie zaznaczonej roli Roberta. Jest jeszcze głos narratorki – niewidocznej Sandry Korzeniak, dość ważny w przebiegu akcji, znaczący, o pięknym, głębokim brzmieniu. 

A to wszystko okraszone sporą dawką gorzkiego humoru, choreografią Anny Obszańskiej i światłem przygotowanym przez Mirka Kaczmarka. Koloru i klimatu dodaje udana, symboliczna scenografia i pomysłowe kostiumy autorstwa Barbary Hanickiej.

Spektakl lekki i dowcipny bawi, a rozrywka i oczyszczający śmiech warte są grzechu. Dobre przygotowanie inscenizacji oraz aktorzy, którzy dwoją się i troją by całość ubarwić, przyprawić jak należy, przyciągają publiczność – słusznie!

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła