To prawdziwa lekcja patriotyzmu. Spektakl „Lot” Olsztyńskiego Teatru Lalek zdobył nagrodę na Festiwalu Plastyki Teatrów Lalki i Formy Słupsk-Ustka 2022. W rolę zamordowanej w Katyniu Janiny Lewandowskiej wcieliła się Karolina Sadowska.
Monodram „Lot” inspirowany jest życiorysem pilotki Janiny Lewandowskiej, jedynej kobiety zamordowanej w Katyniu. Spektakl wyreżyserowany przez Agę Błaszczak triumfował na Festiwalu Plastyki Teatrów Lalki i Formy Słupsk-Ustka 2022. W rolę bohaterki wcieliła się Karolina Sadowska.
— Ta historia po prostu musiała trafić w moje ręce. Nie znałam wcześniej Janiny Lewandowskiej. A gdy poznałam jej losy, byłam w szoku, że o niej nikt nie mówił — zauważa Karolina Sadowska, aktorka. — Bardzo się cieszę, że dziś mogę opowiadać jej historię, bo jest jednocześnie poruszająca i fascynująca. Nie chodzi tylko o jej tragiczną śmierć w Katyniu, ale o całe życie. To była kobieta odważna, która nie bała się brać z życia tego, czego chciała. Nie ograniczały jej żadne zasady. Żyła po swojemu i mówiła głośno to, co myślała. Dzisiaj nadal nie jest to łatwe. Kobiety cały czas borykają się z różnymi przeciwnościami.
Miała tylko 32 lata
Podporucznik Janina Lewandowska była córką generała Józefa Dowbor-Muśnickiego, więc została wychowana w rygorze wojskowym. Buntowała się, miała swoje pasje, ale przede wszystkim była pilotką i spadochroniarką. Jako pierwsza kobieta w Europie skoczyła z wysokości 5 kilometrów. Miała mnóstwo planów. Pisarka Maria Nurowska nazwała ją prekursorką feminizmu. Gdy wyszła za mąż 10 czerwca 1939 roku, nie przypuszczała, co przed nią. Bo zaraz wybuchła wojna. Janina Lewandowska stanęła do walki w obronie Polski. Niestety szybko trafiła do sowieckiej niewoli. Jej los przesądził jednak rozkaz z 5 marca 1940 roku, zgodnie z którym polscy oficerowie przebywający w sowieckich obozach mieli zostać rozstrzelani. Zginęła 22 kwietnia w Katyniu. W chwili śmierci miała 32 lata.
W 1943 roku Niemcy, którzy prowadzili na miejscu zbrodni międzynarodowe śledztwo, odnaleźli szczątki Lewandowskiej. Jednak nigdy oficjalnie nie poinformowali o jedynej kobiecie, która była ofiarą sowieckiego mordu. Jej czaszkę wywieziono za sprawą prof. Gerharda Buhtza, członka niemieckiej ekipy ekshumującej zwłoki ofiar, do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. W 1945 roku, już po śmierci prof. Buhtza, kości trafiły w ręce polskiego badacza prof. Bolesława Piaseckiego. Ten zachował je przez dziesięciolecia, ukrywając przed komunistycznymi służbami.
— Wcześniej, gdy graliśmy ten spektakl, już to czułem, ale podczas festiwalu zrozumiałem, że „Lot” ma jeszcze jeden ważny aspekt. Przywraca nam patriotyzm — mówi Andrzej Bartnikowski, dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek. — Spektakl opowiada historię, która na pierwszy rzut oka może wydawać się młodemu widzowi nieciekawa. Bo ile można słuchać o naszej martyrologii? Mam jednak wrażenie, że patriotyzm został nam zawłaszczony. Dziś naszymi bohaterami są bandyci. Gdy byłem w Warszawie 11 listopada, kiedy odbywał się Marsz Niepodległości, czułem się zagrożony. Bałem się po prostu polskiej flagi. To metafora tego, co dzieje się w naszym kraju. A „Lot” pokazuje historię konkretnej osoby, która ma niezwykłe plany, a trafia w młyn historii.
Za wielowymiarowość
Podczas festiwalu Karolina Sadowska otrzymała wyróżnienie profesjonalnego jury za wielowymiarowość zadań aktorskich i animacyjnych w spektaklu. Natomiast nagrodę Zachwytu Młodych Serc, która przyznawana jest przez Klub Młodych Dziennikarzy SZPILA, otrzymał Olsztyński Teatr Lalek za kreatywne, plastyczne i poruszające przedstawienie historii szerzej nieznanej.
— Ten spektakl jest bardzo wymagający psychicznie i fizycznie. Muszę połączyć wiele elementów jednocześnie. Gram, animuję formę, śpiewam… Wszystko musi dziać się w odpowiednim rytmie. Schodzę ze sceny po godzinie naprawdę zmęczona, jak po dobrym kardio. Ale uwielbiam to uczucie — podkreśla Karolina Sadowska. — „Lot” jest spektaklem lalkowym przeznaczonym dla widzów dorosłych. Cieszę się, że poboczną misją spektaklu jest otwieranie widzom oczu na to, czym jest spektakl formy. To nie są tylko kukiełki, pacynki i bajeczki dla dzieci. To ogromne narzędzie w rękach twórców. A „Lot” jest wyjątkowy pod względem plastycznym i środków wyrazu. Każdy, kto przyjdzie go obejrzeć, wyniesie z teatru dużo emocji i nowego spojrzenia na teatr lalek.