Takich stowarzyszeń jest w województwie prawie cztery tysiące, nie może być równych i równiejszych - tak samorządowcy wojewódzcy tłumaczą zwolnienie z pracy twórców Teatru Węgajty. W proteście artyści kilka dni temu zorganizowali happening.
- Musieliśmy podjąć taką decyzję, gdyż praca w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych była nie do końca spójna ze statutem - tłumaczyła wczoraj Anna Wasilewska, członek zarządu województwa warmińsko-mazurskiego. Jej zdaniem Teatr Węgajty jako stowarzyszenie nie może funkcjonować w ramach Centrum. Zdaniem twórcy teatru Wacława Sobaszka, takie stawianie sprawy jest zbyt biało-czarne. - Należy pamiętać, że najpierw był teatr, a dopiero potem powstało stowarzyszenie, które go wspierało. Poza tym traktowanie nas jak zwykłą organizację samorządową mocno ogranicza nam dostęp do środków z urzędu - mówi Sobaszek. Anna Wasilewska dementowała także wczoraj informację, jakoby Urząd Marszałkowski planował likwidację bibliotek pedagogicznych. Te placówki raczej pracują lokalnie, w powiatach. Nie mają zadań regionalnych, dlatego powinny podlegać starostom - przekonuje Anna Wasilewska. - Dotychczas spotkałam się z pozytywną reakcją starostów.