Logo
Recenzje

W plener!

9.07.2025, 10:00 Wersja do druku

Trzeci dzień XX Międzynarodowego Festiwalu Wyobraźni i Możliwości Teatru Lalek „Anima” w Olsztynie. Pisze Marcelina Widz.

fot. Kornelia Głowacka-Wolf / mat. organizatora

3. dzień wznowionego po 10 latach Międzynarodowego Festiwalu Wyobraźni i Możliwości Teatru Lalek ANIMA - Olsztyn 2025

„Głównymi bohaterami są Seler i Pietruszka, którzy wraz z Marchewką i Porem marzną zimą na polskim ryneczku. Pewnego dnia dowiadują się, że pochodzą z Włoch i postanawiają wrócić do swojej ojczyzny”, czytamy w opisie przedstawienia Marioli i Marcina Ryl-Krystianowskich (TeatrRyle). Fabuła „Włoszczyzny” w gruncie rzeczy nie jest skomplikowana – można ją streścić właśnie w ten sposób. Warzywa wyruszają w podróż pociągiem. Tak jest ekologicznie! Na swojej drodze spotykają podróżnych. Jabłko zmienia się w Ogryzek, zakochany niemiecki Wurst płacze z powodu nieodwzajemnionej miłości, jest i głodny czeski Zając i włoski sprzedawca Świstak. Bohaterom należy się pomoc i wsparcie, dlatego Pietruszka ofiarowuje głodnemu Zającowi swoją nać a Seler radzi Wurstowi, by przekuł miłosny zawód w kowbojską przygodę na prerii. W międzyczasie okazuje się, że perypetie Pietruszki i Selera spowolniły ich podróż, przez co Marchewka z Porem dotarli na Sycylię przed nimi. Warzywa znów są razem, zupełnie jak na polskim ryneczku, i w spokoju mogą zapuścić korzenie we włoskiej ziemi. I jaki to jest wachlarz jaskrawych charakterów! Tym, co działa w spektaklu najmocniej, jest energia animatorów, z którą wychodzą do najmłodszej publiczności. Ryl-Krystianowscy są wrażliwi na potrzeby najnajów, wchodzą w interakcje zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi. I jasne, bajka o nieskomplikowanej fabule i prostym przekazie jest skierowana do dzieci. I tak, zachęca do jedzenia znienawidzonej przez najmłodszych włoszczyzny. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by od czasu do czasu puścić oczko także do rodziców. TeatRylom się to udaje.

Twórcy operują gąbkowymi lalkami stolikowymi animowanymi z tyłu przy użyciu pręta sterującego, nadając każdej postaci unikalny charakter. Rozczula ciepła Pietruszka, bawi flegmatyczny Por. Jest też moment, w którym do przedziału pociągu wchodzi konduktorka w formie tintamareski – z nieproporcjonalnie wielką głową animatorki i malutkim lalkowym tułowiem wprowadza dodatkowy element komiczny do tej, już i tak zabawnej, opowieści. Warto dodać, że za tekst „Włoszczyzny” odpowiada Malina Prześluga. Brawo!

*

Na trawie olsztyńskiego Parku Podzamcze stoją meble z ciemnego drewna: stół, krzesła i szafa. Jeden przedmiot nie pasuje do reszty – na razie wygląda jak karuzela, dopiero po jego późniejszym odwróceniu wyłoni się kształt cyrkowego koła służącego do prezentacji figur akrobatycznych. Poznajemy trzy pary: sowieckich żołnierzy wracających z wojny, Niemki ukrywające się przez dwa lata w szafie oraz emigrantkę z Afganistanu żegnającą starego, schorowanego ojca. O tym, kim tak naprawdę są, dowiadujemy się dopiero w finale przedstawienia. Jedyne słowa, jakie padają w „Tajnikach” Moniki Kozłowskiej, skierowane są do publiczności. Wtedy wytłumaczona zostaje nam ich uchodźcza historia. Decyzja, żeby zamiast słów za bohaterów mówił ruch ich plastycznych ciał, otwiera szereg interpretacji. To my – widzowie – dopowiadamy sobie, co znaczy szaleńczy bieg żołnierza w miejscu, dlaczego dwie kobiety zamieniają damskie pantofle na wojskowe buty i kim właściwie jest dla bohaterki postać, którą mozolnie dźwiga (tułów lalki o nieforemnej głowie wrośnięty jest w połowę ciała animatorki niczym przedziwna narośl albo hybryda). Narrację prowadzi również muzyka. Czasami pieśni komentują wydarzenia, czasami dziwny bohater zagra na akordeonie, nakazując wykonanie konkretnego ruchu. Ta tajemnicza postać zamieni się w finale w figurę władcy, który sam siebie będzie odznaczał medalami. Zjednoczeni bohaterowie odbiorą wrogiemu generałowi władzę – wrzucą go do środka cyrkowego koła i wytoczą, bezwładnego, ze sceny. Trzy splecione historie postaci prowadzą do wspólnego aktu buntu przeciwko opresji. W dobie kryzysu uchodźczego i toczonych wokół tej sprawy debat tym bardziej przejmująca zdaje się być scena, w której kobiety ukryte w szafie wyglądają przez otwierające się i zamykające okienka. Widzimy tylko ich przerażone spojrzenie. Ten wstrząsający obraz zostaje z nami na długo.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także