To jest farsa wszystkich fars. Z racji tematyki, bliska sercu każdemu, kto jest związany z teatrem - mówi reżyser.
Farsa "Czego nie widać" Michaela Frayna od czasu światowej prapremiery w 1982 roku jest grana nieprzerwanie i traktowana jako wzór, gdy idzie o ten najtrudniejszy sceniczny gatunek.
Gdy widz zagląda za kulisy
Pomysł brytyjskiego autora jest zabójczo prosty. Oto trafiamy za kulisy spektaklu pt. "Co widać" - dość pośledniej teatralnej produkcji szykowanej ku rozbawieniu gawiedzi. Z początku jesteśmy na próbie generalnej. Spektakl jest w rozsypce, reżyser szaleje, scenografia trzeszczy, rekwizyty giną, techniczny ucieka w alkohol.
Potem towarzyszymy aktorom w środku tournée z przedstawieniem. Do ogólnego chaosu dochodzą miłostki i animozje w zespole, robi się istny armagedon. To jednak nic, wobec tego, co zobaczymy podczas ostatniego spektaklu. Nawet sardynki uciekną z talerza grającej pokojówkę aktorki...
- Farsa Frayna prowadzi nas za teatralne kulisy, bezlitośnie portretując ludzi sceny i to jest jej pierwszy wielki atut. Kolejnym jest absurdalny humor, który sprawia, iż nie możemy dać gwarancji, że podczas spektaklu nie pospadacie z krzeseł ze śmiechu - podkreślają przedstawiciele olsztyńskiego Teatru Jaracza.
I dodają: - "Czego nie widać" to prawdziwe wyzwanie dla realizatorów. Piekielnie precyzyjna machina na dziewięcioro aktorów, wiele par drzwi - istne szaleństwo. Wszystko tu musi chodzić jak w zegarku, bo najmniejsze opóźnienie czy pomyłka niweluje efekt całości. A jednak warto poważyć się na ten farsowy Mount Everest, bo jak się uda, przyjemność dla widzów i twórców gwarantowana.
Szlifowanie spektaklu
Klasyk Frayna wraca do olsztyńskiego teatru po 17 latach od premiery. Wówczas reżyserował go Marcin Sławiński, teraz wyzwanie podjął Tomasz Dutkiewicz, znany naszej publiczności z obleganego spektaklu "Seks, miłość i podatki". W obsadzie zobaczymy: Marzenę Bergmann, Joannę Fertacz, Agnieszka Gizę-Gradowską, Agatę Zielińską, Dawida Dziarkowskiego, Wojciecha Majchrzaka, Marcina Tyrlika, Wojciecha Rydzio oraz Artura Steranko.
- To jest farsa wszystkich fars - podkreśla Dutkiewicz. - Z racji tematyki, jest to też farsa bliska sercu każdemu, kto jest związany z teatrem. Co ciekawe autor dopieszczał ją nawet po premierze, siedział na widowni i obserwował reakcje publiczności, nakładając poprawki na gotowy już tekst. Potem, po każdym spektaklu, odbywały się próby korekcyjne - dodaje reżyser.
Pokazy przedpremierowe odbędą się w środę i czwartek (28-29 grudnia), premiera zaś w piątek (30 grudnia). Zaplanowano także spektakl sylwestrowy oraz noworoczny. Godzina i miejsce za każdym razem te same - 19, Duża Scena. Bilety zgodnie z cennikiem.