- Ja bardzo szanuję scenę, dlatego kiedy wchodzę na próbę, czy na rozśpiewanie, zawsze się z nią witam. Uważam, że jeśli ja będę ją szanowała, to ona będzie też miała szacunek dla mnie - mówi Olga Szomańska w rozmowie z Wiesławem Kowalskim w Teatrze dla Was.
Jest Pani już po premierze "Czarownic z Eastwick" w Teatrze Syrena, nowego musicalu, który miał na scenie przy Litewskiej swoje pierwsze polskie wykonanie. Zapewne większość widzów przyjdzie na spektakl, by porównać przedstawienie ze słynną wersją filmową z Jackiem Nicholsonem, Cher, Susan Sarandon i Michelle Pfeiffer. Czy oglądając ten film marzyła może Pani o tym, by kiedyś zagrać w musicalowej wersji, która prezentowana jest między innymi na West Endzie? Jakie wrażenie zrobił na Pani ten film kiedyś, a jak patrzy Pani na ten obraz dzisiaj z perspektywy swojej roli? - Muszę przyznać, że "Czarownice z Eastwick" to jedno z moich ulubionych dzieł filmowych. Mam takie filmy, do których lubię wracać, to są między innymi "Ze śmiercią jej do twarzy" czy "Wojna państwa Rose". I gdyby zrobiono do nich castingi na pewno wzięłabym w nich udział, ponieważ poruszają tematykę, która mnie po prostu fascynuje. Zatem filmowe "Czarownice z Eastwick" znam