EN

12.10.2024, 10:53 Wersja do druku

Okiem Widza: Mianujom mie Hanka

„Mianujom mie Hanka" Alojzego Lyski w reż. Mirosława Neinerta w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Jeremi Astaszow/mat. teatru

Znakomity monodram MIANUJOM MIE HANKA Alojzego Lyski w wykonaniu wspaniałej Grażyny Bułki, zaprasza widzów do poznania Śląska i Ślązaków. Opowieść obejmuje całe życie Hanki. Jej losy - córki, żony, matki, Ślązaczki spod Pszczyny, są najlepszym sposobem nakreślenia historii pełnej radości, szczęścia, miłości, ale i trosk, cierpienia i znojnej pracy. Musiała poradzić sobie po śmierci najbliższych (dzieci i mężów), po tym, jak wyrzucono ją z jej mieszkania. To malowniczy obraz niełatwego życia rodzinnego w wierze i tradycji oraz gorzkiej, ale nie przygnębiającej samotności na starość, bo przecież na ukochanym Śląsku, z duchami umarłych, z kolejnymi pokoleniami Ślązaków.

I właśnie ten aspekt życia, życia na Śląsku, w miejscu, które jest bohaterce doskonale znane, bo tu się urodziła, bo tu się wychowała, ciężko pracowała, jest tak fascynujący. Związek z ludźmi, z domem, z językiem, z atmosferą, kulturą regionu, z tym, co tu przeżyła tworzy silne więzy przynależności, dające poczucie siły, bezpieczeństwa, świadomości własnej tożsamości.

Hanka miała bardzo ciężkie życie, a ile w niej spokoju, ciepła, radości! Bogaty w surowce Śląsk z przemysłem wydobywczym zapewniał Ślązakom pracę. Mężczyźni pracowali bardzo ciężko w niebezpiecznych warunkach w kopalniach. Kobiety pozostawały w domu. Dbały o dzieci, rodzinę, porządek. Z perspektywy czasu Hanka cieszy się tym, co ma, i tym, co przeżyła. A los jej nie oszczędzał. Straciła mężów, dzieci, pracę, wyrzucono ją z jej domu, na starość została sama. Śląsk przechodził z rąk do rąk, ale bez względu na to, kto dzierżył władzę-Niemcy, Polaków, czy Rosjan doświadczała, jak inni Ślązacy, upokorzeń, szykan i prześladowań. Była wielokrotnie przesłuchiwana, przetrzymywana (więzienie - Gestapo, obóz na Zgodzie-UB), gnębiona. A mimo to mówi o silnym przywiązaniu do Śląska, do swego miejsca na ziemi, którego nie chciała nigdy opuścić, nawet mimo namów dorosłych już synów zapraszających ją do Niemiec. Była dumna z tego, że jest Ślązaczką. Tak ważna była dla niej tożsamość, głęboka wiara w Boga i ogromne przywiązanie do tradycji. To pozwalało jej przetrwać trudne chwile, przeczekać ciężki czas, zaczynać wszystko od początku. Pogodzić się z nieszczęściem. Opłakać stratę. I dalej żyć. Po kres, który będzie ponownym spotkaniem z tymi, którzy przed nią odeszli i na nią czekają (wzruszająca scena końcowa). Dlatego ani życie, ani śmierć jej nie przeraża. Oswoiła wszystkie lęki, przeżyła największe tragedie, najdotkliwsze upokorzenia. Niczego się nie boi. Ta siła nie wynika z pustki, ale z wiary, która pozostanie tu niezgłębioną tajemnicą. Z siły zaklętej w wychowaniu.

Grażyna Bułka siedzi przed widownią ubrana po domowemu: w prostej sukience z koronkowym kołnierzykiem, w fartuchu w delikatne paski, filcowych kapciach. Nosi okulary. Pije kawę z białego kubka (taki sam mam w swoim domu). Na stołku obok leży złożony tradycyjny strój śląski. Włosy zaczesane ma w koczek. Skromna, schludna, pogodna, zajęta cały czas szyciem, a właściwie cerowaniem trumiennego kaftana, opowiada całe swoje życie. Wspomina wszystko, co było i nadal jest dla niej ważne. Co ma w sercu. Jak ktoś bliski, życzliwy, szczery. Nie udaje, nie gra kogoś, kim nie jest. Daje nam siebie taką, jaka jest naprawdę, nie zmyślając, nie kokietując, nie pragnąc za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagi. Jej relacja, dotycząca chwil czy szczęśliwych, czy tragicznych, pozbawiona jest egzaltacji. Ale nie kryje żywych emocji. Śląski nastrój i jego magiczność odczuwalny jest dzięki temu, że Hanka używa gwary, często śpiewa (ach, te przyśpiewki!). I staje się jasne, jak odwieczne codzienne rytuały, silne poczucie własnej wartości pozwalały Ślązakom pokonać wszelkie trudności, znieść nieszczęścia, zawieruchy wojenne, zmiany systemowe. Jak dodawały sił, wzmacniały ducha. Jak pozwalały przetrwać.

Aktorka potrafi poruszyć wrażliwość widzów, pobudzić wyobraźnię, otworzyć na czasy przeszłe, które niewielu ludziom są znane. Maluje swoją opowieścią portrety dzielnych Ślązaków (wyświetlane są też akwarele Grzegorza Chudego), krajobrazy bogatego w trudne doświadczenia Śląska, który jest dla Hanki jedynym, ukochanym domem. Jest autentyczna, szczera, naturalna. Szlachetna. Wspaniała.

Może też dlatego, że jak to sama Grażyna Bułka powiedziała w DZIENNIKU ZACHODNIM : "MIANUJOM MIE HANKA to nie jest rola, to jest moje życie. A życia się nie udaje."

Monodram obejrzany 4.10.2024 r. w ramach FESTIWALU PRZYSTANEK ŚLĄSK

Tytuł oryginalny

MIANUJOM MIE HANKA TEATR KOREZ

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk