Logo
Recenzje

Okiem Obserwatora: Kobieta Pracująca. Powraca

26.05.2025, 13:24 Wersja do druku

„Kobieta pracująca. Powraca” Macieja Łubieńskiego w reż. Anety Groszyńskiej w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.

fot. Maciek Czerski

W Teatrze Komedia trójka artystów dokonała niemożliwego! Maciej Łubieński napisał tekst sztuki, Aneta Groszyńska – wyreżyserowała przedstawienie, a Eliza Borowska zagrała w nim rolę przywracającą do życia Irenę Kwiatkowską! Wszystko to zdarzyło się na premierze monodramu „Kobieta Pracująca. Powraca” na Małej Scenie Teatru Komedia.

Gdy usłyszałem o czym ma być ten spektakl, byłem pełen obaw z bardzo prozaicznego powodu. Już wielokrotne wspominałem, że wychowałem się na Kabarecie Starszych Panów, wielbię zarówno ich teksty, jak i wszystkich artystów, którzy występowali w nim. Zajmują w mojej pamięci poczesne miejsce i do każdego nowego wykonania tamtych przebojów podchodzę jak pies do jeża. W bardzo wielu przypadkach moje obawy o profanację okazują się nad wyraz trafne. Tym razem jest inaczej!

Efekt pracy wymienionej na wstępie trójki – a nawet piątki, bo jest jeszcze Milena Czarnik, która ma swój kolosalny udział w końcowym sukcesie, jako konsultantka ruchowa; a także autor muzyki Bartłomiej Gargula – jest rewelacyjny!!

Pomysł na tę sztukę jest o tyle prosty, co i znakomity. To monodram, w którym Borowska, z lekka tylko ucharakteryzowana na „kobietę pracującą”, głośno monologuje zarówno sama ze sobą, jak i mając za audytorium całą widownię. Oczywiście przez cały czas punktem odniesienia jest Irena Kwiatkowska, ale nie tylko. Pojawiają się różne postacie z życia publicznego nie tylko naszego, polskiego, ale również głośne nazwiska ze świata. Młodsi widzowie dowiadują się o różnych faktach i zdarzeniach z historii, w których (oczywiście!) uczestniczyła nasza bohaterka. Teksty wypowiadane są w konwencji znanej z występów Ireny Kwiatkowskiej. I tu konieczna jest jedna fundamentalna uwaga: to nie jest próba udawania w ujęciu jeden do jeden. Wtedy byłoby to naśladownictwo z góry skazane na porażkę lub pastisz, albo co gorsze parodia, a to byłoby już nie do wybaczenia (w każdym razie przeze mnie!). 

Borowska rewelacyjnie utrzymuje balans między odniesieniami do pierwowzoru, a własną interpretacją. Słuchając monologu, widz nawet przez chwilę nie ma możliwości na złapanie oddechu, ale najlepsze dopiero przed nim. Wiersz Tuwima „Ptasie radio” i kilka piosenek (bardzo nie lubię tego określenie, ale niech tam – kultowych!), to crème de la crème tego przedstawienia! 

Właściwie wszystkie piosenki i utwory rymowane wykonywane przez Kwiatkowską przeszły do historii kultury. I do tej pory myślałem, że są niepowtarzalne. Tak było aż do premiery monodramu „Kobieta Pracująca. Powraca”. Kto mi nie wierzy niech posłucha i ZOBACZY „Shimmy Szuja", „Blady Niko” czy „Nogi roztańczone” w wykonaniu Elizy Borowskiej!

Te utwory są idealnie wkomponowane w całość narracji, a kontekst, w których są wykonywane jest powalający. To mogli wymyśleć i wykonać tylko ludzie kochający Irenę Kwiatkowską i to co się wtedy działo w polskiej kulturze. Dla młodych widzów podpowiedź – ogólnie było bardzo źle, ale właśnie dlatego, jako antidotum, w kulturze trwała erupcja wspaniałych spektakli teatralnych i estradowych, a artystki i artyści występujący w nich, to byli mistrzowie nad mistrzami i diamenty najwyższej próby! 

Młodzi! Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak to drzewiej bywało i czym się tak zachwycam, to idźcie zobaczyć Elizę Borowską na Małej Scenie Teatru Komedia w monodramie „Kobieta Pracująca. Powraca”, napisanym przez Macieja Łubieńskiego, a wyreżyserowanym przez Anetę Groszyńską! Mistrzostwo!

Troszkę starsi! Jeżeli chcecie przeżyć cudowne deja vu, to… patrz akapit wyżej!

Na koniec jeszcze jedna uwaga odnośnie przedstawienia premierowego. W literaturze, filmie i w ogóle w przestrzeni publicznej są setki porównań teatru do życia i na odwrót. Jedne są bardziej trafne, inne mniej. Ale jedna cecha jest niewątpliwie wspólna, a jest nią nieprzewidywalność zdarzająca się zarówno w życiu, jak i w teatrze. Dlatego muszę wyrazić słowa najwyższego uznania dla Elizy Borowskiej i całego zespołu Teatru Komedia, za niesamowity wręcz profesjonalizm, jaki zobaczyłem na spektaklu premierowym. Działo się! Kto był ten to wie, a do tych których tam nie było, szybko dotrze fama o tym przedstawieniu.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także