„Czego nie widać" Michaela Frayna w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Krzysztof Stopczyk.
Na początku nieśmiało zwrócę Państwu uwagę, że „Czego nie widać” jest FARSĄ. Nie komedią, ale farsą! A to stanowi istotną różnicę. Na ten temat można napisać sporą rozprawkę, więc postaram się wyjaśnić to w możliwie najkrótszy sposób, za pomocą właśnie różnic między nimi: farsa jest dużo bardziej zwariowana, energetyczna, nieprzewidywalna i absurdalna.
I taka właśnie jest najnowsza premiera w Teatrze Komedia pt. „Czego nie widać” Michaela Frayna, w tłumaczeniu Karola Jakubowicza i Małgorzaty Semil, a wyreżyserowana przez Piotra Cieplaka. Dla mniej wtajemniczonych jeszcze jedna podpowiedź. Tak! Oczywiście, że jest to komedia, ale ze sporym „przegięciem”, bo to właśnie jest istotą farsy.
„Czego nie widać” jest sztuką bardzo często graną nie tylko w polskich teatrach, ale również na deskach scenicznych całego świata. Gwarantuje bowiem z jednej strony – teatrom – wysoką frekwencję na widowni, a z drugiej – widzowi – bardzo dobrą zabawę.
Istotą fars jest ich zwariowane tempo. W inscenizacji Cieplaka akcja rozkręca się przez cały czas i startując od w miarę spokojnego tempa, dochodzi do stanu filmu puszczonego na bardzo przyspieszonym przewijaniu.
Dobrze mieć tę wiedzę o różnicy między komedią a farsą, żeby nie być zaskoczonym tempem akcji i pozornym rozgardiaszem w ostatniej, trzeciej części.
Należ podziwiać aktorów, że nie gubią się w tej ilości wejść, wyjść i powtórzeń poszczególnych scen. Powtórzeń, bo sztuka jest o powstawaniu spektaklu, a jak wiadomo na próbach poszczególne sceny powtarza się. Tu, początkowo uczestniczymy w próbie generalnej.
Obserwując widzów w czasie premiery nasunęła mi się refleksja, że publiczność, którą przyjdzie na to przedstawienie można podzielić na dwie grupy. Nazwałbym je: amatorzy i zawodowcy. Ci pierwsi będą śledzić akcję z zainteresowaniem i zaciekawieniem, jakie zwyczajowo towarzyszy chęci poznania kulis życia aktorów i ich pracy. Bo z niewiadomych powodów ta grupa zawodowa najbardziej rozpala wyobraźnię ludzi. Dużo więcej niż sprawy związane z lekarzami, nauczycielami, mechanikami samochodowymi, adwokatami itd. Ogromna część społeczeństwa „żyje” tym co spotyka aktorów, a jak brak jest jakiś newsów, to się je wymyśla. Te z reguły „wstrząsające” i „najprawdziwsze historie zza kulis” są podstawą istnienia wielu mediów, a na pewno tabloidów. A „Czego nie widać” jest farsą właśnie o kulisach powstawania spektaklu teatralnego.
Druga kategoria widzów to zawodowcy, czyli ludzie związani z teatrem, którzy znają te sprawy z autopsji. Muszę przyznać, że po reakcjach można było od razu odróżnić kto należy do której grupy.
Typy postaci występujących w tej farsie są ukazane w sposób znakomity. W każdej obsadzie znajdzie się osoba z problemami egzystencjalnymi, mająca potrzebę zadawania jakichś elementarnych pytań na III generalnej. W każdym zespole znajdzie się osoba „wszystko wiedząca” o prywatnym życiu koleżanek i kolegów, i chętnie dzieląca się tą wiedzą z innymi. W każdej zbiorowości są sympatie i antypatie. A im bliżej premiery, tym emocje zaczynają sięgać zenitu. W „Czego nie widać” jest to pokazane w skali jeden do jeden i dla zawodowców jest to bardzo śmieszne, bo obserwują sytuacje, w których uczestniczyli już wiele razy, a teraz mogą je oglądać bez stresu.
W „Czego nie widać” występuje dziewięcioosobowy zespół. W premierowej obsadzie znaleźli się: Eliza Borowska, Lidia Sadowa, Agnieszka Skrzypczak, Anna Smołowik oraz Maciej Czerklański, Adam Ferency, Sławomir Grzymkowski, Oskar Hamerski i Rafał Zawierucha. Byłoby niesprawiedliwością w stosunku do pozostałych osób, wyróżnienie kogokolwiek z nich. Wszyscy mieli równy wkład w to, że publiczność świetnie bawiła się w czasie spektaklu, a po jego zakończeniu nagrodziła artystów długotrwałymi brawami.
Gratulacje należą się również Alicji Antoszczyk (kostiumy) i Wojciechowi Stefaniakowi (scenografia), ponieważ efekty ich pracy na pewno stanowią wartość dodaną spektaklu.
Jeżeli chcą Państwo zaspokoić swoją ciekawość na temat tego, co dzieje się za kulisami teatralnymi i przy okazji pośmiać się, radzę wybrać się do Teatru Komedia na „Czego nie widać” w reżyserii Piotra Cieplaka.