Radek Stępień przy pomocy "Śmierci komiwojażera" Arthura Millera dokonuje rozrachunku z polskim kapitalizmem i neoliberalizmem, nie pomija przy tym istoty kameralnego dramatu o rodzinie Lomanów, żyjącej w Ameryce, w okresie ekspansywnego kapitalizmu lat czterdziestych - pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Zachowanie równowagi pomiędzy dwiema płaszczyznami utworu pozwala mu nakreślić przejmującą opowieść o człowieku zanurzonym w propagandzie sukcesu, przez którą przegrał życie - w każdym jego aspekcie. Najnowsza premiera Teatru Wybrzeże w Gdańsku staje się więc odkrywaniem pokładów aktualności w klasyce amerykańskiego dramatu. Pod sufitem plątanina kabli, na scenie meble, które już dawno utraciły świetność: z obicia krzeseł stojących przy kuchennym stole wystaje gąbka, podłokietniki czerwonej sofy są przetarte, lodówka jest zażółcona, odpada z niej emalia. Cud, że kineskopowy telewizor wciąż działa. Przestrzeń zaprojektowana przez Elizę Gałkę jest pozbawiona domowych bibelotów, sprawia wrażenie zubożałej, przesiąkniętej skrajną biedą. Może dlatego Linda zszywa zniszczoną odzież i skrupulatnie przelicza pozostałe pieniądze. Doczesne problemy nie obchodzą jej dorosłych synów, zanurzeni są we własnych sprawach: Happy nie odr