"Kiss me, Kate" w reż. Andrzeja Marii Marczewskiego w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
Te słowa z refrenu jednej z przetłumaczonych przez Andrzeja Ozgę piosenek, winny stać się mottem dla artystów Teatru Muzycznego w Poznaniu, którzy pracowali nad rolami w musicalu "Kiss me, Kate" Cole Portera. Odświeżenie Szekspira dokonało się bowiem jedynie na gruncie językowym i inscenizacyjno-choreograficznym. Andrzej Maria Marczewski (reżyseria, przekład libretta), Andrzej Ozga (przekład tekstów piosenek) i Alexandr Azarkevitch (kompozycja ruchu scenicznego) osiągnęli na swych polach efekt co najmniej zadowalający. Szkoda, że nie dotrzymali im kroku obsadzeni w spektaklu soliści poznańskiej sceny muzycznej, którzy nie wyszli w kreowaniu postaci poza sztafaż operetkowej maniery i zatrzymali się na etapie referowania swoich ról. "Kiss me Kate" w inscenizacji Marczewskiego ogląda się - rzec by można - bezboleśnie, jako że recepcji spektaklu nie towarzyszą jakieś szczególnego rodzaju uniesienia, związane choćby z rozstrzyganiem przez bohater