„Elizabeth Costello” wg tekstów Johna Maxwella Coetzeego w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
Elizabeth Costello to fikcyjna postać stworzona przez Johna Maxwella Coetzee – pisarza i eseistę, laureata literackiej Nagrody Nobla z 2003 roku. W wielu swoich powieściach Coetzee umieścił postać Costello, a jedną książkę – właśnie o tytule „Elizabeth Costello” – poświęcił wyłącznie jej historii. Inspirując się bohaterką Krzysztof Warlikowski stworzył spektakl, który eksploruje głębokie tematy ludzkiego istnienia. Elizabeth Costello pełni rolę alter ego Coetzee’ego – przez jej usta noblista wyraża swoje poglądy na życie i dzieli się swoją wrażliwością w postrzeganiu świata.
Podczas rozpoczęcia spektaklu w Nowym Teatrze na ekranie, umieszczonym w tle sceny, pojawiła się animacja przedstawiająca wirtualny produkt – awatara postaci kobiecej z symulowanej rzeczywistości. To ciekawe nawiązanie do samej postaci Elizabeth Costello, która jest wytworem wyobraźni Johna Maxwella Coetzee i w pewnym sensie jest postacią wirtualną, bo nieistniejącą w rzeczywistości. Tak jak każdy produkt sztucznej inteligencji (obecnej wersji AI) jest bez świadomości przynależnej człowiekowi. Ale Coetzee nadał swojemu alter ego ludzkie cechy – obdarzył Costello intensywnymi emocjami i uczuciami, oraz stworzył dla niej fascynującą biografię. Takie produkty – wytwory sztucznej inteligencji czy wyobraźni ludzkiej – mogą „żyć” swoim życiem, jeśli odpowiednio duża liczba osób wytworzy energię podtrzymującą je w świadomości zbiorowej. Tak np. żyje diabeł – istota powołana przez religię i przejęta przez świadomość ludzką. Diabłem straszy się ludzi, na diabła można zrzucić odpowiedzialność za całe zło tego świata – wtedy to zło jest na zewnątrz i nie trzeba szukać w sobie odpowiedzi, dlaczego ten świat jest, jaki jest. Temat poszukiwań czym jest realność i jak odbierać rzeczywistość jest wielokrotnie poruszany w spektaklu, podobnie jak temat zła. Diabeł pojawia się taki, jakiego go znamy z przekazów – zwodzący i niebezpieczny, emanujący przerażającą obecnością, która wypełnia przestrzeń. Bardzo namacalny i niepokojący.
Elizabeth Costello wypowiada się na wiele życiowych tematów – są to rozważania dotyczące istoty człowieczeństwa i tego, jaki obecnie jest świat i w jakim kierunku dąży. Coetzee zwykle wygłasza swoje poglądy w formie wykładów – Costello (ukazana zarówno w książce, jak i w spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego jako znana pisarka, dojrzała już kobieta) formułuje je przed rzeszami słuchaczy. Każdy z wykładów podjętych przez reżysera Krzysztofa Warlikowskiego został sprawnie i ciekawie opatrzony historią i odpowiednią narracją nawiązującą do tego typu formy wypowiedzi.
Niektóre epizody pokazane w spektaklu są ciekawe i intrygujące, inne zostały w moim przekonaniu nieco przeintelektualizowane, co głównie wynika z bogatej, ale też zagmatwanej palety literackich i filozoficznych nawiązań w twórczości Coetzee’ego. W pewnych fragmentach wolałabym, by te odniesienia zostały lepiej przystosowane do teatralnego medium. Różnorodność inspiracji literackich i filozoficznych jest ciekawa i stymulująca, jednakże niektóre rozważania Costello są tak zawiłe i niejasne, że zaciera się sens prawdziwych poszukiwań, a na pierwszy plan wychodzi epatowanie pięknym słowem.
Mimo tego zróżnicowana tematyka, wielowymiarowa gra znaczeń oraz emocjonujące historie sprawiają, że spektakl Nowego Teatru jest poruszający i wprawia widza w refleksyjny stan, a pojawiające się w trakcie odbioru przemyślenia jeszcze długo po zakończeniu przedstawienia pozostają w pamięci.
Scenografia kolejnej inscenizacji Warlikowskiego została osadzona w ogromnej sali konferencyjnej, na której znajduje się stół oraz mównica (rekwizyty są wymieniane swobodnie, aczkolwiek subtelnie, przy zaciemnionym świetle). Tuż obok sali pojawia się toaleta, jako miejsce intymne i dające swego rodzaju schronienie. Po drugiej stronie sali ulokowana jest szklana klatka – być może to odniesienie do wspominanej pod koniec spektaklu szklanej rzeźni. Pomieszczenie to jest także miejscem spotkań rodzinnych czy innych uroczystości. Elizabeth przebywa w każdym z nich, a widz śledzi jej losy – jest audytorium słuchającym jej wykładu, razem z nią podróżuje samolotem, obserwuje ją przebywającą tymczasowo w hotelu czy spotykającą się w rodzinnym gronie w mieszkaniu.
Costello w poszczególnych epizodach jest grana przez kilka osób: Jadwigę Jankowską-Cieślak, Ewę Dałkowską, Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik, Maję Ostaszewską, Maję Komorowską, a nawet Andrzeja Chyrę. Każda osoba wniosła swój wkład, tworząc unikalną interpretację tytułowej postaci. Poprzez tę wielość perspektyw zostały poruszone różnorodne tematy, takie jak: realizm (czym on jest), ekologia i dobre traktowanie zwierząt, wszechobecne cierpienie w świecie, poszukiwanie znaczenia piękna, lęk przed starością, kształtowanie dobrych i zdrowych relacji rodzinnych, a także refleksje na temat boskości, tożsamości Boga i diabła.
Elizabeth Costello w swoich poszukiwaniach towarzyszyła często małpa – jest to pewnego rodzaju alegoria, parabola znaczeń zaczerpnięta z dramatu Franza Kafki „Sprawozdanie dla Akademii” (w której małpa przemieniona w ciało człowieka wypowiada się po ludzku). Prostota zachowania małpy, ubranej w elegancki kostium, obnaża absurd ludzkiej myśli „wysokiego lotu” i przebrzmiałych wartości, których nasza cywilizacja uparcie się trzyma i nie chce odpuścić. Reżyser eksperymentuje z postacią małpy, umieszczając ją w różnych kontekstach, pozwalając jej wypowiadać się na różne tematy. Szczególnie interesujące było umieszczenie jej wśród grupy elokwentnych naukowców oraz włożenie w jej usta kilku prostych, naiwnych, ale wymownych słów na temat wegetarianizmu oraz tego, czym są zwierzęta i co czują.
Coetzee nawiązuje też do „Ulissesa” Jamesa Joyce’a i do „Fausta” Johanna Wolfganga von Goethego. W spektaklu postać diabła z „Fausta” swoim zachowaniem komentuje kondycję współczesnego człowieka, zwodzi Costello, która próbuje wygłaszać swój wykład na temat zbyt brutalnego przedstawiania rzeczywistości w literaturze i ponoszenia odpowiedzialności za to, co człowiek wydaje na świat. Zło posługuje się tanimi sztuczkami, używa pięknych słówek, które mają za zadanie zdezorientować i wystraszyć, pozbawiając człowieka uwagi i czujności.
W kontekście całego spektaklu poruszony jest także temat Boga i bogów w historii literatury. Bogowie są przedstawieni jako istoty wyższe, lepsze od ludzi. Niestety, długotrwałe i niewnoszące niczego nowego omawianie relacji seksualnych między człowiekiem a bogami powoduje, że po pewnym czasie ten wykład staje się nudny. Jednakże ciekawym przerywnikiem tych rozważań staje się inny epizod wpleciony w to wydarzenie – diabeł wcielony w psa przeszkadza Elizabeth w prowadzeniu wykładu-spotkania. Tu pojawia się boski głos Mariusza Bonaszewskiego, który bardzo realnie naśladuje dźwięki wydawane przez agresywnego psa warczącego na Costello. Costello udaje się zwierzę uciszyć dopiero wtedy, gdy wykrzykuje do niego, by poszedł sobie do diabła.
Bardzo poruszająco (i jednocześnie prześmiesznie) została przedstawiona historia o strachu przed starością. Andrzej Chyra wcielił się w postać mocno już dojrzałej Elizabeth Costello, która – poszukując miłości – w groteskowy sposób próbuje uwieść kalekiego mężczyznę.
Elizabeth Costello stawia wiele pytań, np.: czym jest piękno? Pytanie o znaczenie piękna we współczesnym życiu jest bardzo istotne, szczególnie w obliczu nasilającej się pogoni za estetyką i ucieczką przed prozą życia. Powszechnie uważa się, że estetyka fizyczna bez głębi wewnętrznej człowieka jest pusta. Ale tym samym jest piękno intelektu niepoparte wysoką świadomością – człowiek inteligentny o ogromnej wiedzy, ale o niskiej świadomości może tworzyć różne teorie i przyozdabiać je pięknymi słówkami, zwodząc tym samym siebie i innych. Trochę jak diabeł kuszący i kreujący tanie sztuczki zagrany przez Andrzeja Chyrę w wykładzie o odpowiedzialnym kreowaniu w sztuce.
W ostatniej scenie jako Elizabeth Costello pojawia się Maja Komorowska w poruszającej historii o szklanej rzeźni – miejscu, gdzie brutalny ubój zwierząt mógłby być obserwowany przez połyskujące ściany. Elizabeth dzwoni w nocy do syna, jakby chciała wyrazić ostanie swoje słowa, swój życiowy testament. Znów zostaje poruszony problem cierpienia – nieludzko traktowanych zwierząt, ale też brutalności w sztuce: w jaki sposób bezceremonialne przedstawienie trudnego tematu wpływa na odbiorcę? Porusza i uświadamia, by czegoś nie robić, czy może zabija wrażliwość? Czy dotykanie zła w człowieku prowokuje jego ciemną stronę i wydobywa ją na zewnątrz, czy też uświadamia problem i go łagodzi? Być może to zależy od sposobu przekazu. A może też od poziomu rozumienia jednostki?
Wielość tematów przenikających się wzajemnie oraz ciekawe ich ujęcie sprawiają, że spektakl Krzysztofa Warlikowskiego pozostaje niezapomnianym doświadczeniem, choć niektóre epizody są zbyt przeintelektualizowane, czym nieco mogą dezorientować, a nawet męczyć widza. Dodatkowo długość spektaklu też może powodować jakiś rodzaj poczucia odrealnienia, ale nie da się ukryć, że warszawskie przedstawienie bardzo odważnie porusza trudne tematy i dotyka wielu skomplikowanych kwestii, przed którymi chyba już nie możemy uciec.