Przyznaję, że moja wizja teatru operowego nie jest popularna. Usłyszałem nie raz podczas mojej dyrekcji, że na taki ambitny teatr władz wojewódzkich nie stać. Czuję się za to całkowicie odpowiedzialny i rozumiem, że muszę ustąpić komuś, kto dostosuje swój repertuar do możliwości lokalnych i gustów szerszej publiczności, niż ta, do jakiej starałem się adresować moje spektakle. Najbardziej szkoda mi Bałtyckiego Teatru Tańca, który stał się zjawiskiem nie tylko w skali Trójmiasta - pisze Marek Weiss na swoim blogu.
Nie jestem mściwy. Z dawnych czasów pozostało we mnie wiele przekonań, a wśród nich skłonność do wybaczania ludzkich słabości. Któż z nas jest bez grzechu? Kto nie popełnił w swoim życiu błędów, które zwiększyły i tak już nadmierną pulę zła na tym padole łez? Staram się więc rozumieć błądzących i wybaczać im, jeśli krzywda dotknęła mnie lub moich bliskich. Uważam jednak, że należy wystrzegać się szkodliwej we wszystkich sztukach przesady również w sztuce wybaczania. Każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Tak jak sędzia skupia się nad wymierzeniem kary odrębnej od innych i analizuje wnikliwie konkretny przypadek, tak i my w swojej dobroduszności nie powinniśmy generalizować, lecz każdy nasz akt wybaczania przemyśleć, czy rzeczywiście zwiększy on pulę dobra w świecie, czy też przedziwnym trafem ją zmniejszy. Trudna sprawa, ale nie trzeba się zniechęcać trudnościami zbyt pochopnie. Zdarza się więc