Logo
Recenzje

Od przybytku głowa boli

19.10.2025, 09:16 Wersja do druku

„Terapia dla par” Matiasa Del Federico w reż. Wojciecha Urbańskiego z Wydziału Produkcji Karol Bytner w Małej Warszawie. Pisze Beata Kośmider w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. organizatora

„Terapia dla par” zawiera w pigułce – w pozornie komediowej otoczce – niemal wszystkie problemy, jakie mogą dotknąć związku. Ale nie każdy lek działa tylko dlatego, że ma bogaty skład.

Matías Del Federico – współczesny argentyński pisarz, dramatopisarz i aktor – oparł „Terapię dla par” na tematach tak uniwersalnych, że i nad Wisłą spektakl ogląda się, jakby patrzyło się na sąsiadów.

Trzy pary (Kamilla Baar i Marek Kalita, Roma Gąsiorowska i Antoni Pawlicki, Piotr Głowacki i Agnieszka Więdłocha) spotykają się na zaaranżowanej przez psycholożkę terapii grupowej – o tyle niestandardowej, że odbywającej się bez jej obecności, choć według ściśle określonych wytycznych. Na uczestników czekają koperty z zadaniami i trąbka, której dźwięk sygnalizuje przejście do kolejnego etapu. Celem jest opowiedzenie – w obecności grupy – o wszystkich problemach, z jakimi mierzą się partnerzy. Sęk w tym, że opowieści nie niosą ze sobą nic odkrywczego – powielają schematy i dotykają stereotypów tak starych, jak same relacje damsko-męskie. Dość szybko akcja – zamiast intrygować – zaczyna się dłużyć.

Spektaklowi brakuje napięcia dramatycznego. Choć sylwetki bohaterów są naszkicowane, to kreacjom brak wiarygodności i psychologicznej głębi. Zwrot akcji nie ratuje niestabilnej konstrukcji – zamiast przeprowadzić widza przez proces zmiany i wywołać poczucie poznania prawdy, spektakl pozostawia wrażenie rozpadającej się struktury. To odczucie potęguje zamknięcie przedstawienia utworem muzycznym w wykonaniu Darii ze Śląska. Pomimo tematycznego powiązania z fabułą dramatu, piosenka – zamiast stanowić puentę – okazuje się kolejnym, niezbyt trafnie dopasowanym elementem.

Trudno winić za efekt końcowy zespół aktorski. Jak zrobić dobre wrażenie, skoro wypowiadane kwestie to w dużej mierze powielane frazesy, które chwilami przybierają dość prymitywny ton – szczególnie w kontekście seksualności? Wyróżnia się jedynie Piotr Głowacki w roli Roberta – konsekwentnie buduje jednowymiarową postać opartą na pierwotnych odruchach macho, osadzoną w patriarchalnym schemacie rodziny. To właśnie z jego ust pada zdanie, które można uznać za odzwierciedlenie odczuć rozczarowanego widza: „Mam dość tej trąbki, tych kopert i tej całej pier[…] terapii”.

Dramat inspirowany codziennością – by skutecznie zaangażować odbiorcę – wymaga świeżego spojrzenia, pogłębienia tematu lub ukazania go w nowym świetle. Tymczasem „Terapia dla par” porusza wiele wątków, nie eksponując żadnego z nich i nie wnosząc nic nowego do toczącej się publicznej dyskusji. Wielowątkowość i pospolitość, dominujące przez większość spektaklu, skutecznie uniemożliwiają zaangażowanie się w finał.

https://wydzialprodukcji.pl/produkcje/terapia-dla-par/

Tytuł oryginalny

Od przybytku głowa boli

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Beata Kośmider

Data publikacji oryginału:

18.09.2025

Sprawdź także