Czytając relację Artura Pałygi ze spotkania dramatopisarzy w Bielsku-Białej ucieszyłem się, że dramatopisarze zabierają wreszcie głos na temat swojego zawodu - pisze w felietonie dla e-teatru Paweł Wodziński.
10 lat temu, w Instytucie Teatralnym w Pradze, odbyła się debata polskich dramatopisarzy z okazji wydania w Czechach antologii polskiej dramaturgii. Projekt, składający się z czytań polskich sztuk w Divadlo na Zabradli oraz publikacji antologii, zorganizował Teatr Polski w Poznaniu, sfinansowało w całości miasto Poznań. Polscy dramatopisarze, w debacie prowadzonej przez redaktora pisma "Svět a divadlo" Karela Krála, dość zgodnym chórem użalali się nad sytuacją polskiej dramaturgii, nad tym, że nikt nie wystawia ich sztuk (choć każdy z nich miał kilka wystawień, również telewizyjnych), że nikt nie dba o ich promocję (choć antologia ich tekstów leżała na stole, tłumacze tekstów siedzieli na sali, a Poznań był 50 tysięcy do tyłu). Z tego spotkania pamiętam jeszcze zdziwione, wielkie jak stare pięciozłotówki, oczy Karela Krála, który nic nie rozumiał i bezradnie rozglądał się wokoło. Przez lata współczesna polska dramaturgia była tra