- Pisanie dla dzieci nie powinno się różnić od pisania dla dorosłych. Z prostej przyczyny: wszystkie sprawy, które interesują dorosłych - może poza polityką, ale o tym akurat nigdy nie piszę - mogą interesować również dzieci - mówi dramatopisarka Malina Prześluga w rozmowie z Piotrem Guszkowskim w Metrze.
W swoich sztukach bez moralizatorstwa odpowiada na pytania zadawane przez dzieci próbujące zrozumieć otaczający je świat Traktuje pani dziecięcego odbiorcę tak samo jak dorosłego? - Nie lubię takiego rozgraniczania. Pomijając dość oczywiste różnice formalne, przyświeca mi idea, że pisanie dla dzieci nie powinno się różnić od pisania dla dorosłych. Z prostej przyczyny: wszystkie sprawy, które interesują dorosłych - może poza polityką, ale o tym akurat nigdy nie piszę - mogą interesować również dzieci. Jeśli w mojej głowie pojawi się pomysł, weryfikacja, do kogo się zwracam, przychodzi dopiero, gdy zaczynam się nad nim zastanawiać od strony dramaturgicznej. Inspirują mnie pojedyncze zdarzenia lub zjawiska, czasem wystarczy jedno zasłyszane zdanie - z tego pojawia się temat, a zaraz potem postać. Często to właśnie postać decyduje o tym, dla kogo będę pisać, bo bohater niesie ze sobą konkretny świat. Torebka foliowa z logo sieci skl