EN

27.12.2024, 18:09 Wersja do druku

Nóżka chodzi

„Bal” wg scenariusza i w reż. Jerzego Zonia w Teatrze KTO w Krakowie. Pisze Piotr Gaszczyński w Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Robert Siwek / mat. teatru

Historię świata da się opowiedzieć za pomocą niezliczonej liczby narzędzi. Można spróbować literaturą, choć wybór reprezentatywnego kanonu (chociażby dla samej cywilizacji łacińskiej) to nie lada wyczyn. Może poprzez film? A jakże, obraz wydaje się bardziej sugestywny od słowa. Można odwołać się również do uczuć, a te są zbliżone do siebie pod każdą szerokością geograficzną. Jedynym narzędziem do masowego, natychmiastowego kreowania stanów emocjonalnych jest muzyka. I tym kluczem podążą spektakl Bal – najnowsza propozycja teatru KTO. 

Przedstawienie w reżyserii Jerzego Zonia to sztuka uchwycenia czegoś, co na pierwszy rzut oka wydaje się nieuchwytne. Chodzi o iskrę, elektryczny impuls jaki pojawia się pomiędzy ludźmi zatracającymi się w tańcu. Od samego początku, od pierwszych taktów, występujący na scenie aktorzy i aktorki wchodzą w swoje role z pełnym impetem zupełnie tak, jakbyśmy dotarli na widownię podczas krótkiej przerwy niekończącej się imprezy. A muzyka gra nieprzerwanie, bez oglądania się na czasy, politykę i inne tego typu „przyziemne” rzeczy. Jest czymś ponad, czymś co wyzwala, wnosi występujących na zupełnie inny poziom.

Serio, każdemu z osobna i wszystkim naraz należą się brawa za to, ile wysiłku wkładają w swój występ. To udziela się na widowni, energia ze sceny przepływa szerokim strumieniem w stronę oglądających. A lecimy przez cały XX wiek: swing, mambo, kabaret – jest kolorowo (świetne kostiumy Jolanty Łagowskiej-Braun), głośno, dwuznacznie a czasem sprośnie, scena kipi energią. Tylko na moment, gdy Marlene Dietrich śpiewa Lili Marleen w głośnikach słychać narastający stukot tysięcy żołnierskich butów, które jednostajnym dudnieniem zagłuszyły świat przekręcając gałkę z radością życia na „off”. Trwa to jednak moment, a po ciemnych czasach wychodzi słońce: Let the sunshine in z musicalu Hair brzmi w tym kontekście wyjątkowo ikonicznie.

O perwersyjnym charakterze naszykowanej przez twórców tracklisty niech świadczy chociażby fakt, że Maria Koterbska idzie tu pod rękę (a raczej nóżka w nóżkę) z Glorią Estefan: Karuzela i Conga w jednym spektaklu, tego nie wymyśliłbym nigdy. Taki jest też ten spektakl – dziki, nieokiełznany, bazujący na emocjach, niepotrzebujący słów. Jego siłą jest energia aktorów i aktorek, działających jak jeden organizm o niespożytych siłach. Choreografia Eryka Makohona – bajka. Warto wspomnieć w tym miejscu o cichym rozgrywającym cały spektakl – Mistrz Ceremonii (Franciszek Muła) niczym deus ex machina zaczyna, tnie i kończy poszczególne sceny (utwory).

W tym muzycznym résumé KTO nie zapomina o własnej tożsamości. Jarmarczna scena ulicznego teatru to nic innego jak puszczenie oka do widza, który wie, jaka jest historia tego miejsca i ludzi, którzy je tworzą. I choć tańczyli przed nimi i po nich tańczyć będą (stąd na scenie setki par zużytych butów bez właścicieli) to warto wskoczyć już teraz na ten rollercoaster i dać się ponieść, porwać, unieść. Nóżka chodzi na samą myśl….

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Realizacje repertuarowe